Konserwator zabytków w Legnicy zgodził się na przedłużenie terminu rozpoczęcia prac w zabytkowym budynku przy ul. Powstańców Śląskich. Jak tłumaczy właściciel nieruchomości, nazywanej błędnie przez legniczan „Dresdner Bankiem”, zastój jest spowodowany kłopotami ze znalezieniem odpowiedniego wykonawcy.
Kamienica przy Powstańców Śląskich należy do najbardziej zaniedbanych zabytkowych obiektów w centrum miasta. Jest położona zaledwie kilkadziesiąt metrów od magistratu i siedziby starostwa powiatowego.
– Nie podlega wątpliwości, że to bardzo ważny budynek, zarówno historycznie, jak i lokalizacyjnie. Brak postępów niepokoi, szczególnie w kontekście zaplanowanych prac na placu Słowiańskim. Powstanie tam nowa, odrestaurowana przestrzeń, a tuż obok – zostanie wyrzut sumienia. Dlatego ważne, by ten budynek się zmienił. By wreszcie powstało tam coś, co przestanie szpecić i nie będzie już zagrażać przechodniom – komentuje Leszek Dobrzyniecki, konserwator zabytków w Legnicy.
Choć na odrestaurowaniu kamienicy zależy dziś już nie tylko urzędnikom, ale i mieszkańcom, elewacja „Dresdner Banku” wciąż kłuje w oczy. Dlaczego? Ponad 20 lat temu budynek trafił w prywatne ręce, jednak nie doszło do poważnego remontu. Obecni właściciele przejęli go w 2009 r. I choć już wtedy zapowiadali, że chcą w nieruchomość zainwestować, tworząc tam mieszkania i lokale usługowe, z planów nic nie wyszło. Na drodze miały stanąć przeszkody finansowe. Kiedy więc w lutym 2016 r. ponownie ogłosili, że planują odmienić elewację i wnętrza „Dresdner Banku”, rozsądek nakazywał podchodzić do tej deklaracji ze sporym dystansem.
Rok później inwestorzy mieli już wszystkie niezbędne zgody od konserwatora zabytków, ale zadania nie rozpoczynali. Właściciel tłumaczył wtedy, że wciąż powstrzymują go formalności. Sprawie z niepokojem przyglądał się konserwator, przekonując, że mimo wszystko wierzy w determinację inwestora.
W październiku, po zgłoszeniu zirytowanych Czytelników, pisaliśmy o zagrożeniu, jakie stwarza gmach, a konkretniej spadające z elewacji odłamki tynku. Sprawę wyjaśniali przedstawiciele nadzoru budowlanego, a właściciel musiał naprawić zabezpieczenia zamontowane przy elewacji. Zaledwie kilkanaście dni później wystąpił do konserwatora zabytków z wnioskiem o przedłużenie terminu na rozpoczęcie prac, który mijał z końcem br., o czym pisaliśmy TUTAJ. Dziś wiemy już, że otrzymał zielone światło.
– Wydaliśmy decyzję przedłużającą termin, ponieważ właściciel tłumaczy, że nie może pozyskać wykonawców prac. Wierzę w to, ponieważ w tym roku coraz częściej docierają do nas podobne informacje. Są problemy z firmami oferującymi fachowe wykonawstwo, a w przyszłości ten kłopot może stać się jeszcze poważniejszy – przekonuje Leszek Dobrzyniecki, konserwator zabytków w Legnicy, który przystał na przedłużenie terminu rozpoczęcia prac. – Poszliśmy właścicielowi na rękę, ale będziemy monitować postęp jego starań. Oznacza to wizytę na miejscu, ocenę stanu nieruchomości i stopnia jej zdegradowania, a także zadbanie, by zastosowano tam odpowiednie zabezpieczenia – wylicza konserwator zabytków.
Czy właściciel zdoła zrealizować swój plan w nowym terminie? Będziemy informować o postępach, wracając do sprawy jednego z najbardziej uciążliwych zabytkowych budynków w sercu Legnicy.