Polkowiccy uczniowie też zostają w domach

Zaledwie kilkadziesiąt dzieci z najniższych klas podstawówek wróciło do szkolnych ławek w Polkowicach. Wielu rodziców w ostatniej chwili zmieniło zdanie.

Uczniowie klas I – III mogli wrócić do szkoły wczoraj. Okazało się jednak, że frekwencja była dużo niższa od zakładanej – o 8 rano w drzwiach czterech szkół pojawiło się zaledwie 52 dzieci. Tylko w jednej szkole liczba dzieci, które wróciły na stacjonarne zajęcia, pokryła się z deklaracjami rodziców.

W Szkole Podstawowej nr 1 zgłoszono 11 uczniów i tyle w poniedziałek przyszło do tej placówki. W pozostałych było ich znacznie mniej. W SP 2 z zadeklarowanych 25 uczniów przyszło 12, w SP 3 na 30 przyszło 21, a w SP 4 na 22 zadeklarowanych uczniów tylko siedmiu – wylicza Alicja Kamecka, dyrektor Wydziału Oświaty i Kultury UG Polkowice.

Liczba uczniów w polkowickich podstawówkach może stale się zmieniać, bo nadal na bieżąco przyjmowane są wnioski rodziców. Dyrektorzy szkół przypominają, że można to zrobić z co najmniej jednodniowym wyprzedzeniem, tak, aby szkoła w miarę rosnących potrzeb mogła przygotować się na dodatkowych uczniów, m.in. w zakresie zabezpieczenia dodatkowych nauczycieli, pomieszczeń oraz ochrony sanitarnej.

Mniej dzieci, niż się spodziewali dyrektorzy, wróciło też do szkół w Lubinie: zaledwie 93 spośród około dwóch tysięcy. Pozostali wciąż uczą się zdalnie.

Niewielka frekwencja w szkołach częściowo ma związek z wydłużeniem do 14 czerwca czasu wypłaty zasiłku opiekuńczego dla rodziców.

– W ten sposób dajemy rodzicom wybór i możliwość samodzielnego podjęcia decyzji. Ci, którzy chcą lub muszą wrócić do pracy, będą mogli posłać dziecko do znowu działającej placówki. Rodzice, którzy się na to nie zdecydują, będą mieli prawo do dodatkowego zasiłku opiekuńczego – tłumaczy minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marlena Maląg.

Dodaj komentarz