Za nami kolejna rozprawa w sprawie blokowania torowiska przez mieszkańców Raszówki. Przesłuchano policjantów, którzy zabezpieczali protest. Nie stawili się jednak wszyscy świadkowie i rozprawę odroczono.
Obwinieni mieszkańcy Raszówki znów stawili się przed Sądem Rejonowym w Lubinie. Przesłuchano dwóch z pięciu świadków w sprawie.
– Te osoby były spokojne. Miały ze sobą różnego rodzaju transparenty. Niektóre z tych osób stały, niektóre się poruszały, przechodziły przez przejazd kolejowy – relacjonował wydarzenia z czerwca zeszłego roku jeden z przesłuchiwanych policjantów.
– Rozmawiałem z tymi ludźmi. Mówili mi, że chcą, aby pociąg zatrzymywał się również w Raszówce – dodał drugi ze świadków.
Przypomnijmy, że 8 czerwca mieszkańcy wsi przez kilka godzin blokowali przejazd kolejowy, w związku z czym spółka PKP Polskie Linie Kolejowe całkowicie wstrzymała ruch na trasie Legnica-Lubin. W proteście wzięło udział ponad 70 osób.
Kilka dni później PKP PLK na wniosek Kolei Dolnośląskich wydały zgodę na skorygowanie rozkładu jazdy, by pociągi z Lubina do Legnicy zatrzymywały się również w Chróstniku, Gorzelinie, Raszówce i Rzeszotarach.
Obrona od początku domaga się umorzenia sprawy: – Być może decyzja o tym, że te osoby stanęły przed obliczem sądu, została podjęta zbyt pochopnie – mówił adwokat Łukasz Mika. Mieszkańcom Raszówki grozi grzywna lub nagana.
Ponieważ nie wszyscy świadkowie stawili się dziś na sali rozpraw, sędzia Magdalena Bielecka odroczyła proces do 5 marca.
źródło: Lubin.pl