Znajomość anatomii dzikich zwierząt i ich sposobów żerowania oraz rozpoznawanie śladów – taką wiedzę będzie musiał już wkrótce zdobyć każdy sołtys w kraju. Spowodowała to nowelizacja prawa łowieckiego, która weszła w życie 1 kwietnia. Dodatkowe, czasochłonne obowiązki, za które gratyfikacji finansowych nie będzie, powodują, że sołtysi zapowiadają rezygnacje ze swoich stanowisk.
Nowe obowiązki dla sołtysów, które nałożyło na nich Ministerstwo Środowiska, związane są z szacowaniem szkód i wypłat odszkodowań dla rolników. Komisja licząca straty, które poniósł rolnik musi składać się z trzech osób: poszkodowanego, przedstawiciela koła łowieckiego i… sołtysa.
– To jest niesprawiedliwe, żeby nas ministerstwo jako sołtysów społecznych obarczało wycenianiem szkód łowieckich – mówi sołtys Pieszkowic Alina Żmuda i dodaje, że taka sytuacja tylko skłóci sołtysa z rolnikami.
Sołtys Tarnówka Grzegorz Niciński miał już okazję uczestniczyć w pierwszym szacowaniu szkód. – Przede wszystkim ja nie jestem rolnikiem, ani nigdy nic wspólnego z rolnictwem nie miałem. Nawet wychowałem się w mieście – mówi. – Dla mnie jest to jedno wielkie nieporozumienie. Ja nie wiem, co jest zasiane dokładnie, jak to jest robione, czy jest to wykonane zgodnie z zasadami agrotechniki. A okazuje się, że to jest bardzo ważne. Albo skąd mam wiedzieć, jaka zwierzyna szkody zrobiła? Myśliwi są po studiach, kursach, mają wieloletnie doświadczenie, a my nie. Myśliwy potrafił mnie „zagiąć” w każdym momencie – opowiada rozgoryczony Niciński.
Nowelizacja prawa łowieckiego nałożyła na Lasy Państwowe obowiązek przeszkolenia sołtysów tak, aby mogli oni szacować szkody. Mają poznać anatomię zwierząt, sposoby żerowania oraz nauczyć się rozpoznawania tropów i śladów dzikich zwierząt. Po 15 godzinach szkolenia sołtys musi napisać test z tej wiedzy, ale zaliczyć go już nie musi. Z obowiązku wyceniania strat i tak nikt go nie zwolni.
– Co najmniej 70 tysięcy ludzi trzeba będzie przeszkolić – o problemach mówi nam Małgorzata Kalus-Chiżyńska, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska i Obszarów Wiejskich Urzędu Gminy w Polkowicach. – Ustawa została podjęta 22 marca, 30 marca podpisana, a 1 kwietnia w Niedzielę Wielkanocną weszła w życie.
Z ustawy jasno wynika, że jednostka pomocnicza gmin ma trzy dni od złożenia wniosku przez rolnika na oszacowanie wyrządzonych szkód. Ową jednostką jest wyłącznie sołtys, gminy nie mają innych pomocników.
Sołtys Tarnówka po pierwszym szacowaniu szkód mówi, że ma już dość. – Sam myśliwy mówił do mnie, że jak przyjdą już plony, trzeba będzie jeździć dwa razy dziennie na pole. A w tygodniu na pewno po parę razy. Mam brać urlop w pracy? A kto mi zapłaci?
Wnioski o szkody łowieckie wpływają do gmin już od pewnego czasu. Pozostaje pytanie, co w sytuacji, gdy sołtys na przykład leży w szpitalu lub przebywa na wczasach? Co będzie, gdy szkoda dotyczyć będzie jego własności? Zgodnie z ustawą nie można do tej pracy wyznaczyć nikogo innego, więc sołtys będzie wtedy wyceniał szkody sam dla siebie.
Jednocześnie ustawodawca nie sprecyzował, jak będzie egzekwował od sołtysów wykonywanie nowych obowiązków. Rzecznik prasowy Ministerstwa Środowiska tłumaczy, że „sąsiad sąsiadowi nie powinien szkodzić”. Podczas szacowania szkód nie musi być myśliwego czy poszkodowanego, ale jak zabraknie sołtysa, rolnik nie otrzyma odszkodowania. Rzecznik Ministerstwa dodaje, że o udział sołtysa w komisji wnioskowało środowisko rolnicze i na jego prośbę tak zmieniono przepisy.
Dolnośląskie środowisko rolnicze usłyszało o tym po raz pierwszy raz od nas. – Nic takiego nie miało miejsca. My od początku byliśmy przeciwni temu pomysłowi – twierdzi Leszek Grala, prezes Dolnośląskiej Izby Rolniczej. – Absolutnie nie zgadzamy się na taką wersję ustawy. Sołtysi to w większości ludzie pracujący – lekarze, nauczyciele, osoby wykonujące na co dzień przeróżne zawody. Jak oni mają w godzinach swojej pracy i to za darmo chodzić po polach? My mieliśmy swoją propozycje ustawy, ale nic z naszych pomysłów nie wzięto.
Okazuje się, że ustawa zamiast pomóc rolnikom, wprowadziła tylko wiele zamieszania. Sołtysi zupełnie nie są w stanie oszacować szkód w ciągu ustawowych trzech dni. Rzecznik Ministerstwa Środowiska zapewnia, że urzędnicy państwowi do sprawy wrócą, jeżeli ustawa sprawi widoczne problemy. Do tego czasu sołtysom, dla których nowe obowiązki będą zbyt kłopotliwe, pozostanie tylko rezygnacja z tej funkcji.