Znalazł bliźniaka genetycznego. Pan Sylwester ma szansę żyć

– Witajcie kochani! Zacznę od tego, że tak, to prawda, mamy dawcę. Nie mamy pojęcia kim jest ten człowiek, ile ma lat i skąd pochodzi, ale dla nas to po prostu bohater(ka). Tak długo czekaliśmy na tę chwilę… – tak rozpoczyna się wpis pani Moniki Świtalskiej ze Złotoryi, której mąż Sylwester od kilku miesięcy szukał swojego genetycznego bliźniaka. Był to jedyny warunek, by pokonać paskudną chorobę i mieć szansę na normalne życie. 40-latek cierpi bowiem na aplazję szpiku.

O swojej ciężkiej chorobie dowiedział się pod koniec ubiegłego roku, gdy trafił do szpitala, po tym jak na jego całym ciele pojawiły się siniaki. Przechodził też ciężką anginę. Dwa tygodnie później zapadła druzgocąca diagnoza: aplazja szpiku… Więcej o panu Sylwestrze i jego kochającej rodzinie pisaliśmy pod koniec styczniagdy rozpoczęto poszukiwania dawcy komórek macierzystych.

– Będę żył tylko pod warunkiem, że znajdzie się mój „bliźniak genetyczny”, który podaruje mi cząstkę siebie – mówi wtedy 40-letni złotoryjanin.

Szanse na znalezienie niespokrewnionego bliźniaka genetycznego są bardzo małe. Wynoszą one wynosi od 1 na 20 000 do 1 na kilka milionów. Marzenie pana Sylwestra i jego rodziny się jednak spełniło, choć do pełni szczęścia jeszcze trochę brakuje.

– Niedługo zaczynamy chemię, a później przeszczep. Piszę „my”, ponieważ w chorobie uczestniczy cała rodzina i przyjaciele. Każdego dnia modlimy się o to, aby Sylwek wrócił do domu i żeby był zdrowy. Drżymy za każdym razem, gdy wystąpi jakakolwiek infekcja, bo ona zawsze przynosi ból i cierpienie. Sylwek jest bardzo dzielny i silny. Jestem dumna, że jestem jego żoną. Proszę trzymajcie kciuki, aby Sylwek dał radę przejść chemię i oby szpik się przyjął. Dziękujemy, że jesteście z nami P.S. Mam prośbę. Nie pytajcie kiedy przeszczep, kiedy chemia i ile to będzie trwało, bo my tego nie wiemy. Mam nadzieję, że niedługo. Każdy dzień jest na wagę złota” – czytamy na Facebooku pani Moniki Świtalskiej.

Dodaj komentarz