Najpierw złamał przepisy ruchu drogowego, potem uciekł przed policją i doprowadził do kolizji radiowozu z motocyklem. Mowa o kierowcy motoru, który w efekcie trafił do aresztu, a w ustaleniu miejsca jego pobytu, złotoryjskim policjantom pomógł pies tropiący.
– Policjanci zauważyli motocyklistę przy ul. Reymonta. Ich uwagę zwróciła wygięta tablica rejestracyjna motoru – mówi Iwona Król-Szymajda, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Złotoryi. – Chcąc sprawdzić kierowcę i pojazd funkcjonariusze dali znak, żeby zatrzymał się do kontroli. Mężczyzna zlekceważył polecenia i zaczął uciekać w kierunku Osiedla Wilków – wyjaśnia oficer.
W czasie jazdy kierowca popełnił wiele wykroczeń, jechał z nadmierną prędkością w samej Złotoryi, jak i poza terenem zabudowanym. Wyprzedzał także inne pojazdy na podwójnej linii ciągłej. Nagle na prostym odcinku drogi stracił panowanie nad motorem, przewrócił się na jezdnię, a następnie zostawił motor i uciekł.
– Na miejsce przyjechała straż pożarna z psem tropiącym – mówi Iwona Król-Szymajda. – Ustaliliśmy już właściciela motoru oraz osobę, która w tym dniu prowadziła motocykl. Trwa przesłuchiwanie świadków oraz ustalanie okoliczności zdarzenia – dodaje.
Kierujący odpowie nie tylko za popełnione wykroczenia w ruchu drogowym, ale także za to, że nie zatrzymał się do kontroli, a porzucając motor na ulicy doprowadził do kolizji z radiowozem.
JW SZAT/FOT. KPP ZŁOTORYJA