Zamiast poprosić o pomoc, patrzyli, jak ich pies umiera

Zaniedbane, wychudzone, z chorobami skóry i uszu oraz znacznie powiększonym brzuchem. W takim stanie znajdowała się Perełka, gdy ją odbierano właścicielom. Twierdzili, że nie mają pieniędzy na weterynarza, podczas gdy na papierosy i alkohol im nie brakowało. Od ponad miesiąca patrzyli, jak suczka się zatacza, staje się apatyczna i słaba, a gdy zaproponowano im pomoc odpowiedzieli „Spierda*aj głupia babo. Zajmij się sobą”.

Fot. DIOZ via Facebook

Na krytyczny stan psa wskazywali sąsiedzi i mieszkająca na co dzień w Wojcieszowie wolontariuszka Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. To własnie ona proponowała pomoc „opiekunom” zwierzęcia. 

11-kilogramowy suczka była skrajnie zaniedbana i natychmiast musiała trafić na na blok operacyjny.  W jej jamie brzusznej była ogromna zmiana rozrostowa, a wszystkie narządy pływały we krwi.

Operacja trwała ponad cztery godziny. Podczas niej usunięto psu macicę oraz nerkę, mocno strawioną przez nowotwór. Suczka straciła dużo krwi, dlatego konieczne okazało się zamówienie jednej jednostki z Banku Psiej Krwi.

Wolontariusze proszą o finansowe wsparcie. – Bardzo prosimy o pomoc w pokryciu kosztów operacji. Bez względu na jej wynik musimy zapłacić za krew i ogromną walkę cudownych lekarzy – apeluje Konrad Kuźmiński, prezes DIOZ-u.

Darowiznę można przekazać poprzez przelew tradycyjny na numer konta: 49 1140 2004 0000 3802 7654 3761
(w tytule: sunia Perełka) lub za pośrednictwem portalu ratujemyzwierzaki.pl. 

Wolontariusze DIOZ-u wkrótce zamierzają o sprawie powiadomić prokuraturę. Właścicielom czworonoga za jego umyślne zaniedbanie może grozić do trzech lat więzienia.

  1. straszne aby ci ludzie konali w takich samych warunkach , zwierzęta maja większe serce od tych patoli
    dobrze że są jeszcze dobrzy ludzi którzy perełce pomogli a kary w PL za takie czyny są zbyt niskie powinno być dożywocie

Dodaj komentarz