Za pięć dych wystawiał trefne zaświadczenia (WIDEO)

Już na pierwszy rzut oka widać było, że samochody w ogóle nie nadają się do użytku, co jednak w niczym nie przeszkadzało usłużnemu diagnoście. Czasami wystarczyło za obowiązkowy przegląd zapłacić o 50 zł więcej, by w dokumentach potwierdził sprawność auta. Procederem wreszcie zainteresował się prokurator i mężczyzna na pięć lat stracił uprawnienia do wbijania pieczątek.

65-letni diagnosta zatrudniony był w jednej z podlegnickich stacji kontroli pojazdów. Przyjeżdżające na przegląd samochody nie musiały nawet wjeżdżać na tzw. ścieżkę diagnostyczną. Ich kierowcy z góry otrzymywali zgodę na poruszanie się nimi po drogach. Sprawa wyszła na jaw w maju ubiegłego roku.

Jak mówi Radosław Wrębiak, szef Prokuratury Rejonowej w Legnicy, mężczyźnie zarzucono siedem występków. O nakłanianie do potwierdzenia nieprawdy oskarżono ponadto czterech klientów stacji.

Cała czwórka, z którą prokurator ustalił sposób naprawienia szkody, przyznała się do popełnienia zarzucanych im czynów. Natomiast diagnoście, który również wyraził skruchę, groziła kara aż do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Dodaj komentarz