Kilkanaście hałd nieznanych odpadów nadal zalega w Kłopotowie w gminie Lubin. Nikt nic z tym nie robi, zupełnie jakby problem nie istniał. Czy i kiedy spod Lubina znikną w końcu trujące śmieci? I kto ma za to zapłacić?
Według danych Głównego Inspektoratu Środowiska w 2019 r. do Polski przywieziono ponad 400 tysięcy ton odpadów. Przede wszystkim z Niemiec. Proceder przywożenia śmieci do Polski z różnych krajów trwa już od lat, ich część trafiła w okolice Lubina – do Kłopotowa. Swój biznes kilka lat temu prowadziła tu firma R-Power. Na wysypisko przyjeżdżały kolejne transporty odpadów, potem coraz częściej zaczęły tam wybuchać pożary. Okoliczni mieszkańcy nie wierzyli w przypadki. – Celowo to podpalają, żeby zmniejszyć hałdy trujących odpadów – mówili nam, przypominając, że po każdym pożarze strasznie śmierdziało w wysypiska, szczególnie kiedy paliły się opony. Gęsty, czarny dym z pewnością był też trujący.
Z czasem firmie zaczęło dziać się coraz gorzej. Ostatecznie całe szefostwo zniknęło, ale transporty ze śmieciami nadal wjeżdżały do Kłopotowa. O sprawie została powiadomiona prokuratura, doszło do tego, że miejsca pilnowała policja.
Prezes i dyrektor firmy zostali skazani. Niestety prawo jest na tyle wadliwe, że wyrok nie oznacza dla szefostwa firmy nakazu uprzątnięcia śmieci. Z problemem pozostała więc gmina Lubin, na której terenie znajduje się składowisko oraz powiat, który wydał pozwolenie na jego uruchomienie.
Przepisy także tutaj nie są przejrzyste i nie jest możliwe precyzyjne określenie, jaką część odpadów ma wywieźć Starostwo Powiatowe w Lubinie, a jaką wójt gminy Lubin. Za wszystko i tak w konsekwencji zapłacą podatnicy, pytanie tylko, który budżet ucierpi na tym najbardziej i czy pieniądze uda się później odzyskać od właścicieli.
Koszt usunięcia odpadów starostwo szacowało w 2017 roku. Cena waha się od pięciu do nawet siedmiu i pół miliona złotych. Kwota ta wzrasta o kolejne miliony, gdy trafiłyby one do spalarni. To jednak tylko wyniki badania wierzchniej warstwy tego, co znajduje się na hałdach w Kłopotowie. W głębi mogą być jeszcze innego rodzaju odpady, a to sprawia, że koszt neutralizacji składowiska szacowany jest nawet na kilkanaście milionów złotych.
Dla samorządu to spory wydatek, dlatego poszukiwano finansowania z zewnątrz. Powiat jest w m.in. w trakcie negocjacji z wojewodą odnośnie wsparcia finansowego. Zarówno gmina jak i powiat nie kryją bowiem, że nie stać ich na usunięcie składowiska. A śmieci nadal leżą i trują mieszkańców.