Wszystkie oczy na palmiarnię (WIDEO)

Sprawa zwierząt padłych w legnickiej palmiarni wciąż budzi ogromne, a może nawet większe jeszcze emocje niż na początku listopada, gdy ujrzała światło dzienne. Dziś zaangażowane są w nią tylko m.in. policja, prokuratura, radni, magistrat, miejska spółka, inspekcja weterynaryjna czy aktywiści, a niebawem także... sąd.

Swoją kontrolę przeprowadził Powiatowy Lekarz Weterynarii. Wśród zaleceń m.in. konieczna poprawa warunków przebywających w palmiarni żółwi, nie ma jednak podstaw, by podejrzewać celowe znęcanie się nad zwierzętami. Ocenić sytuację, choć w skrajnie odmienny sposób, chcieli też przedstawiciele Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt z Jeleniej Góry, ale ostatecznie zostali z terenu palmiarni wyprowadzeni przez policję. Mundurowi zajmują się więc już nie tylko sprawą padłych w palmiarni zwierząt, ale i aktywistów, którzy usiłowali wejść na jej teren.

Na pełne emocji sceny zareagowało zarządzające obiektem miejskie LPGK, poddawane zresztą obecnie kontroli przez… magistrat. Prezes spółki przekazał dziennikarzom, co zaskakujące – wyłącznie wybranych redakcji, że radni opozycji, którzy nagłośnili temat podżegali aktywistów do przestępstwa. Wymieniony z nazwiska Jarosław Rabczenko zapowiedział już przeciwko niemu pozew cywilny o zniesławienie.

Tyle słowem burzliwych wydarzeń ostatnich kilku dni. Tymczasem w poznańskim ZOO, gdzie trafiła z Legnicy jedna z papug, wciąż usiłują potwierdzić wiarygodność przesłanych po kilku miesiącach zwłoki CITES. Te nie rozwiewają wątpliwości co do legalności źródła pochodzenia ptaka, konsultację zlecono więc specjaliście spoza ogrodu. Ale i on sugeruje dodatkową weryfikację dokumentów.

Więcej w materiale wideo TV Regionalna.pl:

W międzyczasie Prokuratura Rejonowa w Legnicy zakończyła postępowanie sprawdzające i znalazła podstawy, by wszcząć dochodzenie dot. padłych zwierząt. Na efekty poczekamy, ujawnione jednak dotychczas niepokojące fakty, jak porażająca choćby statystyka śmierci ptaków, gadów i ssaków w ciągu ostatniego roku, warto potraktować jako zalążek dyskusji o systemie, w jaki wpisane są podobne obiekty na terenie całego kraju. Zgodnie z prawem, nie podlegają bowiem choćby cyklicznej kontroli inspektorów weterynarii i innym wytycznym w zakresie opieki nad zwierzętami.

Jak zauważa założyciel grupy Animalus, od kilku lat zajmujący się edukowaniem o związanych z tym zagrożeniach, ten stan rzeczy jest co najmniej niepokojący i wymaga zmiany.

Gdy legniccy radni podali do publicznej wiadomości zatrważającą statystykę padłych w palmiarni zwierząt, przekazaną zresztą przez zarządzającą nią spółkę, przedstawiciele ratusza tłumaczyli, że większość przypadków wynika z przyczyn naturalnych. Obok tego tłumaczenia nie sposób przejść obojętnie.

Jak zapowiadali przed rokiem urzędnicy, po zakończeniu prac, w palmiarni miała powstać papugarnia – docelowo będąca wizytówką parku Miejskiego. Dziś plan wydaje się nieaktualny, choćby dlatego, że końca remontu nie dożyło kilkanaście ptaków. Co przykre, przedstawiciele ratusza i miejskiej spółki ubierają dziś skandal w polityczne barwy, przekonując, że gra idzie tu właśnie o słupki poparcia. To doskonała metoda na odwrócenie uwagi od tego, co w sprawie najważniejsze. Podpowiadamy: od dobra zwierząt.

Dodaj komentarz