Mężczyzna, który udawał przestępcę ściganego międzynarodowym listem gończym, wkrótce stanie przed sądem. Jako zmiennik prawdziwego poszukiwanego, niewiele brakowało a zostałby wydany austriackim służbom kryminalnym w Linzu. Przesłuchany w charakterze podejrzanego 36-letni Tomasz L. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Prokuratura Rejonowa w Legnicy, kierując do miejscowego sądu akt oskarżenia, zarzuciła mieszkańcowi Drawska Pomorskiego m.in. utrudnianie postępowania karnego, podrobienie podpisu i pomoc w uniknięciu odpowiedzialności karnej przez legniczanina Piotra Sz. Mężczyźnie grozi kara od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
Trzydziestoletni legniczanin, poszukiwany europejskim nakazem aresztowania, znalazł sobie zmiennika, który gotów był za niego odbyć karę w Austrii. Intryga się jednak nie udała.
Zagraniczne służby poszukują legniczanina Piotra Sz. już od 2014 roku. Na terytorium Austrii Polak miał się dopuścić wielu poważnych przestępstw, miedzy innymi związanych z kradzieżami samochodów w ramach tzw. zorganizowanej grupy przestępczej.
W związku z tym, w pod koniec stycznia br., w Sądzie Okręgowym w Legnicy odbyło się z pozoru standardowe posiedzenie ekstradycyjne. Kiedy aresztant pojawił się na sali rozpraw, sędzia z prokuratorem wpadli w osłupienie, ponieważ wcześniej mieli już z nim do czynienia. – Pamiętali, że poszukiwany jest postawnym mężczyzną o wadze 120 kilogramów, a zobaczyli kogoś o połowę lżejszego, niskiego i przykurczonego – relacjonuje Radosław Wrębiak, szef Prokuratury Rejonowej w Legnicy.
Okazuje się, że kilka dni wcześniej – 4 stycznia – do szpitala psychiatrycznego w Żarach trafił mężczyzna. Personelowi podał, że nazywa się dokładnie tak, jak poszukiwany legniczanin i do tego wyrecytował z pamięci jego pesel oraz dokładny adres zamieszkania. W tym samym czasie konkubina poszukiwanego przez Austriaków mężczyzny poinformowała, że jej partner jest hospitalizowany właśnie w tej lecznicy.
Następnie legnicka policja pojechała do tego szpitala i umieściła pacjenta we wrocławskim areszcie śledczym, jako osobę poszukiwaną nakazem europejskim. Dziesięć dni później, dopiero na sali rozpraw, wyszło na jaw, że zamiast 30-letniego legniczanina aresztowano 36-letniego mieszkańca Drawska Pomorskiego. Bezrobotny mężczyzna trafił do aresztu, w którym przebywa do dziś. W przeszłości był już wielokrotnie karany za przestępstwa przeciwko mieniu.
– Prokurator zasięgnął opinii dwóch biegłych lekarzy psychiatrów o stanie zdrowia psychicznego oskarżonego – informuje Lidia Tkaczyszyn, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy. – Z treści uzyskanej opinii wynika, że Tomasz L. nie jest i nie był chory psychicznie w czasie popełnienia zarzuconych mu czynów. Biegli wykluczyli również inne zakłócenia czynności psychicznych mogące mieć wpływ na ocenę poczytalności oskarżonego. Z przedmiotowej opinii sądowo-psychiatrycznej wynika, że tak szybkie wyrównanie stanu psychicznego jak u Tomasza L. i wycofanie rzekomych objawów, z którymi został przyjęty do szpitala w Żarach, przeczą występowaniu u niego przewlekłego czy ostrego stanu psychotycznego – dodaje prokurator.
Sprawa dotycząca sprawców działających wspólnie i w porozumieniu z Tomaszem L prowadzona jest w odrębnym postępowaniu karnym i nie została jeszcze zakończona. Wiadomo, że prawdziwy podejrzany pojawił się w legnickim sądzie na pierwszej rozprawie ekstradycyjnej, a następnie zniknął, stąd od 30 czerwca poszukiwany był nie tylko przez Austriaków, ale i polski wymiar sprawiedliwości. Wiele wskazuje na to, że udało mu się zbiec do Wielkiej Brytanii.