Kierowca ciężarówki, który zgłosił się na policję, by wyjaśnić kwestię potrącenia rowerzysty w Turowie w gminie Ścinawa, usłyszał zarzut spowodowania wypadku drogowego oraz ucieczki z miejsca zdarzenia. Rowerzysta bowiem w bardzo ciężkim stanie przebywa w lubińskim szpitalu. Kierowca nie przyznaje się do winy.
Do zdarzenia doszło wczoraj około czwartej nad ranem na drodze pomiędzy Lubinem a Ścinawą. 32-letni rowerzysta jechał do pracy do miejscowości Dąbrowa Górna. W pobliżu Turowa jednak został potrącony przez samochód ciężarowy.
– Kierujący pojazdem, wiozący towar do jednego z dyskontów spożywczych, nie zachował szczególnej ostrożności podczas manewru wyprzedzania. Po wypadku zatrzymał na chwilę pojazd, lecz zaraz potem odjechał nie udzielając mężczyźnie pomocy – relacjonuje Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy. – Po rozładowaniu towaru mężczyzna poinformował przełożonego, że mógł po drodze potrącić sarnę, po czym pojechał do domu i położył się spać – dodaje.
Pogotowie wezwał na miejsce przypadkowy kierowca, który zauważył rannego rowerzystę. Poszkodowany został zabrany do lubińskiego szpitala. 32-letni mężczyzna walczy o życie. Stwierdzono u niego uraz wielonarządowy z krwiakiem mózgu, wstrząsem, złamaniem trzonów kości kręgosłupa w odcinku piersiowym, stłuczeniem płuc, odmą opłucnową oraz złamaniem dwóch żeber.
Sprawca wypadku nadal pozostawał jednak nieznany. Oficer prasowy lubińskiej policji poprosił o współpracę media, rozsyłając około godz. 8 rano informację, że mundurowi poszukują sprawcy. Opis całej sytuacji pojawił się we wszystkich lokalnych środkach przekazu. Dzięki temu sprawą zainteresował się przełożony Dariusza K. i polecił pracownikowi wyjaśnienie sprawy na komendzie. Dariusz K. pojawił się w siedzibie lubińskiej policji około południa.
– Przeprowadzone oględziny pojazdu nie pozostawiały wątpliwości, że to auto ciężarowe kierowane przez Dariusza K. uderzyło w rowerzystę. Nie budziło też wątpliwości, że kierowca, pomimo krótkiego postoju w okolicy miejsca zdarzenia, odjechał stamtąd nie udzielając pokrzywdzonemu pomocy – podaje Łukasiewicz. – Prokurator sformułował wobec niego zarzut spowodowania wypadku drogowego, którego skutkiem było wystąpienie u pokrzywdzonego ciężkich obrażeń ciała powodujących powstanie choroby realnie zagrażającej życiu oraz ucieczki z miejsca zdarzenia – dodaje rzecznik prasowy.
Mężczyzna nie przyznał się do popełnienia przestępstwa. Według niego, gdy przejeżdżał w miejscu zdarzenia była godzina 4.13 i było ciemno. Był przekonany, że potrącił sarnę. Zatrzymał samochód i sprawdził miejsce, gdzie leżały fragmenty reflektora. Nic nie znalazł i odjechał.
Śledztwo jest w toku. Wobec podejrzanego zastosowano dozór policyjny oraz poręczenie majątkowe w kwocie 10 tys. zł. Grozi mu kara od 9 miesięcy do 12 lat pozbawienia wolności.
DRM/ FOT. ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE