Trener jednego z lubińskich klubów bokserskich jest podejrzany o molestowanie seksualne. Do wydarzeń miało dojść na początku sierpnia podczas obozu sportowego w Łukęcinie w woj. zachodniopomorskim, a rzekoma ofiara to 17-letnia zawodniczka. Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Kamieniu Pomorskim.
Pomówienia, które padły pod adresem trenera, to doprowadzenie przy użyciu przemocy do innej czynności seksualnej podczas zgrupowania sportowego. – Jest to przestępstwo, o którym mowa w artykule 197 §2 kodeksu karnego, za które grozi kara pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat. W tej chwili trwa gromadzenie materiału dowodowego w tym postępowaniu, przy czym, z uwagi na jego charakter, a także dobro pokrzywdzonej, prokuratura nie informuje o dalszych szczegółach – mówi Joanna Biranowska-Sochalska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Do zdarzenia miało dojść na korytarzu ośrodka w Łukęcinie, po tym jak trener nie pozwolił wyjść 17-letniej wychowance razem ze starszą młodzieżą po godz. 22. – Ta cała sytuacja jest wynikiem tego, że z obozu za picie alkoholu wydaliłem dwóch chłopaków. Wtedy rzekomo wyszło na jaw, że molestowałem dziewczynę jednego z nich – tłumaczy oskarżony, który na obozie był razem ze swoją żoną, a zajęcia z młodzieżą prowadzi od kilku lat. Szkoleniowiec powtarza, że jest niewinny, a w takiej sytuacji znalazł się po raz pierwszy w życiu. – Jeśli prokuratura wyda w tej sprawie jakieś decyzje, wtedy będziemy dalej postępować w związku z tymi wszystkimi oszczerstwami i pomówieniami – dodaje.
Murem za trenerem stoją również członkowie i działacze Stowarzyszenia Boks Lubin. Do dziś żaden z nich nie został przesłuchany w tej sprawie. Jak twierdzą, wszystkie oskarżenia zostały wyssane z palca. – Nie mam żadnych powodów, żeby nie wierzyć trenerowi, który został posądzony o molestowanie. Znam go około trzydzieści lat i wiem, że na pewno tego nie zrobił – mówi Zbigniew Siwak, wiceprezes Stowarzyszenia Boks Lubin. – Zresztą zarówno fakty jak i cała ta otoczka, która się wydarzyła dużo wcześniej, wskazują na co innego – uważa Siwak.
Obecnie trudno jednoznacznie stwierdzić, czy do przestępstwa faktycznie doszło, czy też cała sprawa to jedynie pomówienia nastolatki, chcącej wziąć odwet za wyrzucenie jej chłopaka z obozu. Wątpliwości te ma rozstrzygnąć prokuratura i ewentualnie sąd, jeśli dojdzie do aktu oskarżenia.
Materiał filmowy TV Regionalna.pl
.