Legnicka prokuratura nadzoruje policyjne śledztwo w sprawie lotniczego wypadku, do jakiego doszło na Piekarach. Wskutek upadku na miejscu zmarł ponad 60-letni paralotniarz. Zbyt wcześnie, by stwierdzić, co było przyczyną tragedii – ucinają mundurowi.
To miał być rutynowy lot, jednak dla jednego z legnickich paralotniarzy zakończył się tragicznie. Mężczyzna wystartował wraz z grupą kolegów z terenu dawnego lotniska. Spadł ok. godz. 18, dwa kilometry dalej – na łące w pobliżu ul. Koskowickiej.
Więcej w materiale wideo TVREGIONALNA.PL:
Śledztwo ma wyjaśnić okoliczności oraz przyczynę wypadku. Jak ustaliliśmy w rozmowach z paralotniarzami, po starcie mężczyzna nie odpowiadał na ich wezwania, a silnik pracował aż do chwili upadku. Jak wykazały oględziny, nic nie wskazuje na to, że próbował skorzystać ze spadochronu ratunkowego. Na oficjalne informacje trzeba jednak poczekać.
Zmarły mężczyzna miał ponad 60 lat. Od ponad pięciu lat miał licencję. Przez kolegów był uważany za doświadczonego i uczynnego. Troszczył się o paralotniarzy, którzy latali wraz z nim, upewniając się czy ich maszyny są gotowe do lotu. Dlatego zawsze startował ostatni. Tak było i tym razem.