Surowa kara dla lekkomyślnej właścicielki psa (WIDEO)

Dla 23-letniej właścicielki psa rasy shih tzu, która zostawiła swojego pupila zamkniętego w aucie na parkingu, ta historia nie skończyła się dobrze. Jednak wszystko wskazuje na to, że suczka, która tymczasowo otrzymała imię Zoja, a wcześniej zwana była Dziunią, znajdzie nowy, dobry dom. Chce ją przygarnąć policjant, który ją uratował.

23-letnia mieszkanka gminy Polkowice zostawiła w nagrzanym aucie psiaka, a dokładnie czarną kilkumiesięczną suczkę, mieszańca rasy shih tzu. Ktoś usłyszał skomlenie psa, zobaczył, że liże szybę w BMW i wezwał policję.

– Nie było sposobu na ustalenie właściciela, bo auto nie miało lubińskiej rejestracji, ani z okolicznych miejscowości. Najpierw wybiliśmy małą szybę, żeby otworzyć pojazd, ale zabezpieczenia na to nie pozwoliły. Wybiliśmy więc dużą szybę i weszliśmy do środka, by wyciągnąć psa – relacjonuje przebieg zdarzeń starszy sierżant Tomasz Górka z lubińskiej policji, który wyciągnął psiaka z samochodu. – Pies był wycieńczony, od razu rzucił się do miski z wodą, którą mu podaliśmy – dodaje.

20 minut później pojawiła się właścicielka psiaka, która tłumaczyła, że wyszła jedynie na chwilę, na zakupy do galerii i zostawiła psu wodę… w butelce. Dziś już wiemy, że jej niefrasobliwe zachowanie będzie ją kosztować 3,5 tys. zł (3 tys. zł to grzywna, 500 zł to nawiązka na cele związane z ochroną zwierząt). Do tego otrzymała dwuletni zakaz posiadania zwierząt. 23-latka przyznała się do winy i zgodziła dobrowolnie poddać karze, straci więc swojego pupila.

Czarna suczka uratowana z samochodu dziś czuje się już dobrze. Jest przesympatyczna, bardzo towarzyska i rozbrykana. Na razie zajmuje się nią weterynarz. O jej dalszym losie zdecyduje sąd, trafi najpierw do domu tymczasowego, a potem do adopcji. Najprawdopodobniej przygarnie ją policjant, który ją uratował.

Dla Zoi ta historia skończy się więc pozytywnie, jednak jak mówi weterynarz Grzegorz Nowacki, gdyby suczka spędziła więcej czasu w rozgrzanym aucie, mogło być znacznie gorzej.

– Absolutnie nigdy, nawet na chwilę nie można zostawić zwierzaka w zamkniętym aucie – uczula Nowacki. – Nawet gdy dzień jest pochmurny, w samochodzie temperatura łatwo dochodzi do 40 stopni Celsjusza. Uchylona szyba nie rozwiązuje problemu – dodaje.

Psy mają bardzo mało gruczołów potowych, więc w upalne dni lub po intensywnym wysiłku muszą w inny sposób schładzać swoje ciało. Mogą regulować temperaturę tylko dysząc, odparowując wodę z języka. W zamkniętym nagrzanym aucie jest to niemożliwe.

– Gdy odebrałem psiaka od policjanta, był po prostu gorący – wspomina Nowacki. – Bardzo pozytywne jest to, że do jego uratowania przyczynili się przechodnie, którzy wezwali policję, a ta nie wahała się zbić szyby, by wydostać zwierzaka. Dobrze, że takie rzeczy są zauważane – dodaje.

Pozostawienie psa w zamkniętym samochodzie traktowane jest jak przestępstwo znęcania się nad zwierzętami. Wiąże się to z poważnymi konsekwencjami, łącznie z karą więzienia lub grzywną i – nawet jeśli pies wyjdzie z tej sytuacji cały i zdrowy – utratą pupila, ponieważ sąd może wydać wyrok odebrania psa i zakazać posiadania zwierzaków przez jakiś czas.

Materiał wideo:

Dodaj komentarz