Historię 60-letniego Mikołaja Jerofiejewa jako pierwsza nagłośniła telewizja Polsat News. Rosjanin przekonywał, że przez ostatnie 23 lata żył jak niewolnik na fermie drobiu. Właściciele mieli przetrzymywać jego dokumenty, zmuszać do ciężkiej pracy bez wynagrodzenia, głodzić a nawet bić. Nie uciekł, bo czuł się bezradny.
Mężczyzna znalazł schronienie u ludzi dobrej woli. Tych samych, dzięki którym wreszcie opuścił fermę. Uzyskał status domniemanej ofiary handlu ludźmi, co zagwarantowało mu legalny pobyt tymczasowy. Śledztwo w jego sprawie wszczęła legnicka prokuratura. Zgromadzone dotychczas dowody potwierdzają zeznania cudzoziemca.
Więcej w materiale wideo TV Regionalna.pl:
Co istotne, prokuratorzy przyjrzeli się także wątkowi archiwalnego nagrania Radia Wrocław, które – jak dziś już wiadomo – jedynie miało dowodzić, że przed 13 laty Rosjanin mieszkał we wsi Raszówka. Śledczy ustalili, że autorem zarejestrowanej wypowiedzi był po prostu cudzoziemiec o łudząco podobnym głosie.
Śledztwo jest już na końcowym etapie, do przesłuchania zostało raptem kilku świadków. Handel ludźmi jest przestępstwem zagrożonym nawet 15-letnią odsiadką. Z takimi konsekwencjami już dziś muszą liczyć się właściciele fermy drobiu, na której Mikołaj Jerofiejew spędził blisko ćwierć wieku.