Sierra Gorda ma szanse wyjść na prostą

Sierra Gorda (fot KGHM)Największa w dziejach Polskiej Miedzi inwestycja zagraniczna nie zostanie spisana na straty. W perspektywie od kilku do kilkunastu lat obecne problemy zastąpione zostaną dodatnimi przepływami finansowymi. Takiego zdania jest Radosław Domagalski-Łabędzki, prezes KGHM.

Stabilność finansowa, inwestycyjne zadłużenie pod kontrolą, korzystniejsze ceny miedzi i dobre relacje ze wspólnikiem w interesie to tylko niektóre z czynników, które pozwalają władzom KGHM na optymizm co do przyszłości chilijskich aktywów.

– Poziom zarządzania naszymi aktywami w ostatnim czasie bardzo wyraźnie się poprawił. To zasługa prezesa Jeziory (Michał Jezioro to wiceprezes KGHM ds. rozwoju – przyp red.), a także dużego zainteresowania ze strony całego zarządu. Dzisiaj mogę z satysfakcją powiedzieć, że jakość zarządzania w KGHM International bardzo mocno się poprawiła i to przełożyło się na wyniki. W Sierra Gorda mamy coraz lepsze wyniki, co wkrótce zaraportujemy – zapowiada Domagalski-Łabędzki.

Pochwały z ust prezesa płyną też pod adresem szefa spółki Sierra Gorda SCM. Roberta Wundera. Ten pochodzący ze Stanów Zjednoczonych menedżer z blisko 40-letnim doświadczeniem w górnictwie metali zatrudniony został w czerwcu ubiegłego roku, gdy słychać było opinie, że KGHM powinien z Sierra Gorda się wycofać. Dziś działalność chilijskiej kopalni wciąż daleka jest od rentowności, ale Radosław Domagalski-Łabędzki pozwala sobie – jak sam to określa – na ostrożny optymizm. – Mamy wpływ na koszt i na proces technologiczny, chociaż przy flotacji molibdenu stosujemy technologię eksperymentalną, której wciąż się uczymy. Jeśli ze strony otoczenia makroekonomicznego nie spotka nas nic nadzwyczajnego, myślę, że pozytywny rezultat możemy uzyskać za kilka lat. Trzeba pamiętać, że działamy w branży obarczonej bardzo wieloma ryzykami, wymagającej dużej ostrożności. Pojawiają się jednak już pozytywne sygnały, że „dołek” mamy za sobą – komentuje szef miedziowego holdingu.

Dyspozytornia (One Control Room) koplani Sierra GordaSłuchając jego słów nasuwa się też wniosek, że tym, nad czym KGHM najwyraźniej musiał mocno popracować, były… biznesowe relacje. Obecny prezes KGHM ma już za sobą kilka wizyt za oceanem, w czasie których spotykał się m.in. z władzami regionu Antofagasta, gdzie leży Sierra Gorda, a także z chilijską minister górnictwa, Aurorą Williams. Poprawy wymagały też relacje z japońskimi partnerami: Sumitomo Metal Mining i Sumitomo Corporation.

– Relacje z Sumitomo są bardzo poprawne, mamy to samo zrozumienie rzeczywistości na projekcie, to samo zrozumienie wyzwań i zadań, które musimy zrealizować w najbliższym czasie i to jest bardzo dobra wiadomość, bo różnie z tym bywało – mówi Radosław Domagalski-Łabędzki. – Jesteśmy w regularnym kontakcie, wspólnie angażujemy się w poprawianie efektywności, zwłaszcza w odniesieniu do uzysków na molibdenie, który jest największym wyzwaniem.

Jak zapewnia prezes, współpraca polskich i japońskich inżynierów pozwoliła już na zwiększenie wydajności produkcji zarówno molibdenu, jak i miedzi. Poprawie uległy też relacje z urzędami odpowiadającymi za ochronę środowiska, chociaż tu wciąż KGHM ma do rozwiązania pewne problemy. Mimo to prezes Polskiej Miedzi jest dobrej myśli : – Wysyłamy silny przekaz, że KGHM jest i będzie w Chile, bo traktuje ten projekt długoterminowo. Obecny cykl życia kopalni, jaki zakładamy, wynosi 24 lata i wszelkie bieżące analizy pokazują, że warto tam być – podkreśla.

Na zdjęciach: kopalnia Sierra Gorda (materiały prasowe KGHM)

Dodaj komentarz