Sesje fotograficzne w OSP: lustracja czy zwykła procedura?

Niemałe zamieszanie w środowisku strażackim wywołała akcja fotografowania jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych w całej Polsce. Ratownicy snują różne hipotezy na ten temat i obawiają się, że skoro nie wiadomo, o co chodzi, to pewnie chodzi o pieniądze…

Obowiązek przygotowania dokumentacji fotograficznej jednostek OSP spoczywał na pracownikach miejskich i powiatowych komend Państwowej Straży Pożarnej. Łącznie miało zostać wykonanych siedem zdjęć, na których widoczna będzie m.in. remiza, pojazdy i inne sprzęty strażackie, a nawet kuchnia i toaleta.

Problem jednak w tym, że zarówno ochotnicy, jak i zawodowi strażacy nie wiedzieli, jaki cel ma ta niecodzienna akcja, z którą większość z nich spotkało się po raz pierwszy w karierze. – Takie polecenie dostaliśmy z góry, a konkretnie od komendanta wojewódzkiego. Wprawdzie oficjalny powód nie był podany, ale nie szukałbym tu żadnej sensacji. Moim zdaniem może mieć to związek z przyznawanymi dotacjami – mówi komendant złotoryjskiej jednostki PSP, brygadier Tomasz Herbut.

Sprawa sesji fotograficznych OSP została poruszona również podczas jednej z debat w parlamencie. Swoje wątpliwości w tej kwestii wyraziły dwie posłanki Platformy Obywatelskiej. – Jako poseł RP, jako wiceprzewodnicząca poselskiego zespołu strażaków i jako członek OSP, pytam dlaczego w ostatnim czasie państwo przeprowadzacie taką lustrację? Druhowie z OSP oraz samorządowcy nie zostali poinformowani o podstawie prawnej tych działań i uznają, że jest to wkraczanie w suwerenność organizacji pozarządowych o szczególnym znaczeniu – mówiła Krystyna Skowrońska, która całą akcję określiła mianem skandalu.

Do wypowiedzi posłanki odniósł się sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji Jarosław Zieliński: – Po pierwsze nie jest to lustracja, tylko inspekcja. A po drugie nie jest to żaden skandal, a normalna procedura stosowana od bardzo wielu lat.

Minister wskazał również podstawę prawną, którą jest zarządzenie komendanta głównego PSP nr 10 z grudnia 2017 r. ws. przeprowadzania inspekcji gotowości operacyjnej podmiotów Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego, wydane na podstawie ustawy o PSP.

Z kolei inna posłanka największej partii opozycyjnej, Joanna Frydrych twierdzi, że wśród ochotników pojawiły się niepokoje, „czy aby ta dokumentacja nie była potrzebna do oceny warunków przed umieszczeniem w remizach wojsk obrony terytorialnej. Bo pozbawiając związek OSP pieniędzy, można domniemywać, że rząd może się kierować wygaszaniem OSP”.  Minister Zieliński stanowczo temu zaprzeczył.

O komentarz poprosiliśmy naczelnika OSP w Wojcieszowie, Adriana Włodarczaka, który sesję fotograficzną określił jako absurdalną, a słowa ministra Zielińskiego stekiem kłamstw. – Powoływanie się w tym przypadku na sprawdzian gotowości bojowej jest mydleniem ludziom oczu. W przytoczonym przez ministra zarządzeniu nie ma mowy o żadnych zdjęciach. Owszem, wprowadzono niedawno nowe zasady sposobu przeprowadzenia inspekcji gotowości operacyjnej, ale zmiany dotyczą testów wiedzy teoretycznej. Poza tym gotowość bojową mieliśmy sprawdzaną na początku marca, a zdjęcia robili prawie trzy tygodnie później – mówi strażak.

Naczelnik uważa również, że komendant główny PSP ma wiedzę na temat jednostek OSP, ich sprzętu i wyposażenia, ponieważ jest to szczegółowo przedstawiane w corocznych raportach.

To wszystko powoduje, że w środowisku strażackim krążą różne domysły i hipotezy. Niektórzy nawet sądzą, że cała akcja ma na celu skłócenie strażaków-ochotników z kolegami z zawodowej straży pożarnej. – Nie wiemy tego na pewno, bo nikt nas o tym nie informował, ale myślimy, że może też chodzić o pieniądze, o których mówi się, że jest dużo, a tak naprawdę jest mało – dodaje Adrian Włodarczak.

W powiecie złotoryjskim sfotografowane zostały już wszystkie jednostki OSP, oprócz jednej, która nie ma swojej siedziby.

Fot. OSP Wojcieszów via Facebook

Dodaj komentarz