Podbój futbolowego świata przez Japończyków to temat znany nad Wisłą od kilku dekad. Tyle że wyłącznie dzięki fikcyjnym komiksom czy bajkom, które zaskarbiły serca dzieci i młodzieży. Znalazł się jednak taki, który postanowił realizować marzenia. Bez względu na to, jak odległa byłaby to wizja i jak szalone wydają się okoliczności wyprawy na Stary Kontynent. Wszystko zaczęło się od wiadomości, jaką Shoma Deguchi wysłał na facebookowy fanpage IV-ligowego klubu. W odpowiedzi otrzymał zaproszenie do Prochowic i to wystarczyło mu, by ruszyć w daleką drogę.
Więcej w materiale wideo TV Regionalna.pl:
Nie znał ani słowa po polsku, posługiwał się łamaną angielszczyzną, ale to nie miało większego znaczenia. Podróż i pobyt sfinansował z oszczędności, które zgromadził, trenując młodzież w Japonii. Wszystkich, których spotkał na polskiej ziemi traktował z najwyższym szacunkiem, kolegów z klubu zarażał optymizmem. Z czasem wywalczył też miejsce w pierwszej jedenastce. Nie oddał go od 10 kolejek i wiele wskazuje na to, że w swoim ostatnim meczu ze Spartą Grębocice także zagra od początku. Co dalej? Obieżyświatowi z Kraju Kwitnącej Wiśni kończy się wiza. Szuka zatem piłkarskiego domu poza strefą Schengen, w grę wchodzi też tymczasowy powrót do Japonii. Jedno jest pewne: W Prochowicach będą go pamiętać nie tylko z występów na boisku.
Prochowice będą tęsknić za 29-letnim Japończykiem – oddanym zawodnikiem i zwyczajnie: skromnym uśmiechniętym człowiekiem. Pobyt egzotycznego gościa w podlegnickiej gminie to bowiem doskonały przykład na to, że z marzeń nie wolno rezygnować. Nawet jeśli z pozoru wydają się być jak żywcem wyjęte… z bajki.