Beata Makuć straciła swojego psa pod koniec listopada zeszłego roku. Kobieta przyznaje, że strata czworonoga była dla jej rodziny tragedią i nadal ciężko im się pogodzić z tym, co się wydarzyło. Mieszkanka Kozich Dołów jest pewna, że owczarka otruł jej sąsiad.
– Ja jestem pewna. Ja jestem na sto procent pewna, że to tak było. Były groźby, było bicie psa przez siatkę, Groźby nie tylko my słyszeliśmy – mówi Beata Makuć, właścicielka otrutego psa.
Kobieta twierdzi, że weterynarz, który ratował jej psa, również zasugerował, że owczarek mógł zostać otruty. Przeprowadzono sekcję zwłok i zlecono dodatkowe badania, które potwierdziły, że w organizmie psa znajdował się bromadiolom.
– Duża, bardzo duża ilość jego jest w trutce na szczury i myszy – dodaje kobieta.
Sprawą zajęła się prokuratura i aktualnie prowadzone są dwa postępowania. Mieczysław W., jest oskarżony o to, że podżegał innego mężczyznę do uśmiercenia psa. Tym innym mężczyzną miał być również mieszkaniec Kozich Dołów, który do otrucia psa się jednak nie przyznaje. Beata Makuć otwarcie mówi, że ma już dosyć tej sytuacji i chciałaby, by sąsiad został ukarany. Mogłaby wówczas o wszystkim zapomnieć i cieszyć się nowym pupilem. I tu pojawia się kolejny problem, bowiem nowym psem również w podejrzany sposób interesuje się jej sąsiad.
– Niestety są obawy. Tym bardziej, że słyszeliśmy już, że coś tam może się stać z tym psem. Także jest jeszcze gorzej. Przychodzi pod siatkę dalej jak przychodził, obserwuje, na co mam dowody już teraz – informuje Makuć.
Prokuratura informuje, że dochodzenia w sprawie Mieczysława W., jest już na etapie końcowym. Podżeganie do śmierci jest karalne. Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt grozi za to do 3 lat pozbawienia wolności.