Niewielka malownicza miejscowość Grodziszcze w gminie Grębocice. To właśnie tutaj od kilkunastu lat mieszka pani Janina. Starsza, samotna, schorowana kobieta – przynajmniej tak siebie określa. W swoim życiu wychowała trójkę dzieci, ale aktualnie żadne nie mieszka w Polsce. – Dwóch synów nie ma. jeden umarł, ten starszy. to umarł półtora roku temu w Kanadzie… tam mieszkał. Prowadził autobus na kanał. Juz nie doprowadził, dostał zawał. 56 lat. – mówi Janina, mieszkanka Grodziszcza.
Po drugim synie ślad zaginął, więc pani Janina uznała go za zmarłego. Została jej jeszcze córka, która mieszka w Austrii. Kobieta twierdzi jednak, że ostatnie jej dziecko też zmaga się z licznymi problemami zdrowotnymi. Nie może jej zatem dostatecznie pomóc. A wydatków jest całkiem sporo. Oprócz codziennych kosztów utrzymania gospodarstwa domowego, niedawno doszedł kolejny. Zawalił się dach w pomieszczeniu gospodarczym i trzeba go naprawić. – Nie mam pomocy z gminy, 1300zł mam oprócz tego plus 500… 7 złotych przekracza, to już nie dostanę. – mówi staruszka.
O pomoc w remoncie dachu pani Janina poprosiła władze gminy i wciąż czeka na odpowiedź. Udaliśmy się zatem do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, gdzie zapytaliśmy o sytuację mieszkanki Grodziszcza. Okazało się, że na pomoc ze strony instytucji starsza kobieta może liczyć.- Pani Janina jest nasza klientką, korzysta u nas sukcesywnie z pomocy. Na chwile obecną ma zagwarantowana pomoc w formie usług opiekuńczych. Opiekunka, która przychodzi 2 godziny przez 5 dni w tygodniu. Pani Janina w okresie zimowym ma zapewnioną pomoc w formie opału drewna. Dzięki pracownikom socjalnym w tym roku, bodajże w miesiącu w marcu, uzyskała świadczenie z tytułem niepełnosprawności, dodatek 500 plus. – tłumaczy Michał Pikor, kierownik GOPS w Grębocicach
W ośrodku usłyszeliśmy też, że córka pani Janiny planuje w krótkim czasie wrócić do kraju. Z tego też powodu gmina podejrzewa, że kosztem środków publicznych ktoś może tutaj starać się o wyremontowanie domu. Na to jednak nikt nie może pozwolić. Chociaż padła deklaracja, że dach służby gminne przynajmniej postarają się zabezpieczyć. – Nikt nie pomaga. Tu jest blisko rodzina, ale nie mamy kontaktu ze sobą. – stwierdza mieszkanka Grodziszcza.
Okazuje się jednak, że pani Janina nie jest do końca sama ze swoimi problemami. Do tej pory zawsze mogła liczyć na pomoc sąsiedzką. Oferowała ją między innym pani sołtys. – Ja ta pania woziłam do lekarza niejednokrotnie, ale ta Pani później na drugi dzień już do lekarza, nie kontynuowała leczenia, więc lekarze sie denerwowali też, ale miała pomoc. Maiła pomoc z karitasu, ja ta Panią zawoziła osobiście, w trakcie załatwiania 5000 plus. Dążyłam do tego, żeby ta pani się zameldowała, ale jakoś ta Pani odwlekała i potem tak mi trochę niegrzecznie podziękowała za pomoc. – mówi Helena Staniukiewicz, sołtys Grodziszcza.
Swoją pomocną dłoń zaoferował też pan Adam, który najpierw dobrowolnie wykonał w jej domu prace elektryczne. A teraz z dobrego serca odwiedza i składa podarunki. To on zaalarmował nas o trudnej sytuacji kobiety. – Pani bardzo zadowolona, rozpłakała się i mówi, że nawet choćby chciała czymś poczęstować to nie ma. Mówię – nie o to chodzi. Miałem 100 złotych, dałem tej Pani. I tak poznałem tą Panią, zrobiłem instalację i tak mnie ta kobieta ujęła. Jak zobaczyłem jak mieszka i jak ta kobieta żyje, no serce opada. – relacjonuje Adam Mikołajczyk, instalator elektryczny.
Jednak z uzyskanych przez nas informacji wynika, że kobieta jest targana przez zaciągnięte pożyczki i często otrzymuje pomoc finansową od swojej córki. Pani Janina nie chce jednak, aby o jej aktualnych problemach córka się dowiedziała. – Przyjeżdżała tutaj Przyjeżdżała tutaj, do mamy swojej no i była tutaj kilka tygodni, ale ani raz z tej Pani nie zawiozła do lekarza. Ta pani ani razu się nie skarżyła. Córka do granicy nie dojechała i już trzeba było tej pani pomagać, albo jechać po zakupy, albo ją wieźć do lekarza. Ja jej to powiedziałam, że tak nie może być, jak córka przyjedzie. – stałam się wrogiem tej pani. – opowiada sołtys Grodziszcza.
No, nie ukrywam, usilnie próbujemy skontaktować się z wnukiem oraz z córką,, która zamierza tutaj do polski wrócić. – dodaje Michał Pikor.
Z relacji sąsiedzkich wynika, że pani Janina lubi robić z siebie ofiarę, chociaż sama miała kogoś niegdyś oszukać. W tym wszystkim jest też pan Adam, który uwierzył w relację 85-letniej, przekonującej kobiety. Być może sam zastanawia się teraz, czy nie został oszukany. Chociaż twierdzi, że starszej osobie pomóc trzeba zawsze. – To jest moje poczucie, widzę niemoc tej kobiety, więc pomagam. Nie mogę ingerować w rodzinę, ludzi nie wypytuję. Z tego, co ja z nią nie jednokrotnie rozmawiałem, to żeby ktoś ją zawiózł do gminy, do Grębocic zawiózł to też ona za to płaci 20zł, 50zł. Nic bezinteresownie. Czy już dzisiaj ludzi nie ma, którzy czują dar pomagania? Czy tylko pieniądze, tylko za coś, tylko po coś? – mówi Adam Mikołajczyk.
I takich ludzi jak pan Adam jest dzisiaj niewielu. Być może właśnie przez takie niejasne sytuacje się zrażają. Trudno bowiem uwierzyć komuś, kto nadszarpnął społeczne zaufanie. Dlaczego ludzie nie pomagają już chętnie pani Janinie? I czy gmina rzeczywiście powinna wyremontować jej dach, skoro córka wkrótce ma wrócić do kraju? Te pytania pozostają otwarte i niech każdy sam oceni, kto tu jest ofiarą, a kto oprawcą.