„Już nigdy nie usłyszymy rano tupotu małych stóp; nie kupimy im sukienek do Komunii; nie złożymy życzeń na Dzień Dziecka” – mówiły dziś matki dwóch dziewczynek, które przeszło pół roku temu zginęły w wypadku samochodowym. Dziś ruszył proces w tej sprawie, a rodziny i bliscy ofiar spotkali się przed sądem w ramach cichego protestu.
Do tragedii doszło w październiku ub.r. 10-letnia Ola i 11-letnia Wiktoria wracały z urodzinowej imprezy koleżanki. Za kierownicą siedział 19-latek. W trakcie wyprzedzania wjechał na przeciwny pas ruchu i czołowo zderzył się z busem. Jedynym ocalałym okazał się właśnie kierowca. Dziewczynki nigdy nie dotarły do domu. Pierwsza z nich zmarła na miejscu, druga – pięć dni później, w szpitalu.
Proces w tej sprawie ruszył dziś w Sądzie Rejonowym w Legnicy. Rodziny i bliscy zmarłych dziewczynek spotkali się pod hasłem #jedzieszmysl. Protest miał dać do myślenia wszystkim użytkownikom dróg, a nie szkalować odpowiedzialnego za wypadek 19-latka – podkreśliły jego inicjatorki. „Myśl, by inni nie musieli zapalać światełka przy drodze” – tak brzmiało przesłanie.
Mecenas reprezentujący sprawcę wypadku zapowiedział, że jego głównym celem będzie wyjaśnienie wszystkich okoliczności zdarzenia. 19-latek przekonuje bowiem, że nie jest w stanie tego uczynić.
Hasło #jedzieszmysl ujrzało światło dzienne wcześniej, gdy siostra jednej z ofiar opublikowała na portalu Facebook poruszający apel do wszystkich kierowców. Dzisiejszy protest był kolejną okazją, by ponownie skierować przesłanie w kierunku zmotoryzowanych. Przesłanie jakże poruszające i działające na wyobraźnię, szczególnie w ustach matek, które już nigdy nie zobaczą swoich córek.
Więcej w materiale TV Regionalna.pl: