Rekordzista miasta w długości skoku narciarskiego

Udowodnili, że skoki narciarskie nie są sportem tylko dla wybranych. Dwóch mieszkańców Głogowa w miniony weekend wzięło udział w amatorskich zawodach na skoczni o punkcie konstrukcyjnym K-4. Jeden z nich ustanowił rekord miasta.

Dotąd skoki narciarskie oglądał tylko w telewizji. Niedawno jednak zdecydował, że spróbuje swoich sił na skoczni. I to nie w zwykłym treningu, a podczas nieoficjalnych mistrzostw Polski dla amatorów. – Spróbować chciałem zawsze, to było takie moje marzenie z dzieciństwa i zobaczyłem w Internecie, że są mistrzostwa polskich amatorów, pucha Polski, takie zawody. Zobaczyłem, że ktoś jedzie z Głogowa, napisałem do niego i pojechaliśmy razem. – opowiada Oskar Brzezik, skoczek amator z Głogowa.

A to wszystko działo się w Ruczynowie, miejscowości oddalonej o 500 km od Głogowa. Właśnie tam Mateusz Seremak wybudował obiekt do skoków na własnym podwórku. – To jest taka historia, że jedni budują dzieciom huśtawki jedni rozkładają baseny, a ja postanowiłem na prośbę syna zbudować mu skocznie. To było chyba 2018 roku na jednej z naszych, chyba pierwszych wypraw, pt. „od skoczni do skoczni”. Dotarliśmy do mekki skoków narciarskich, czyli do Planicy i na rozbiegu skoczni Velikanki, na samym dole ustawiona była taka mała, przenośna skocznia. Myślę, że mogła mieć maksymalnie 3 metry. Oczywiście mój synek ją zobaczył to mówi „Tato, tato, budujemy taka koło domu?” – mówi Mateusz Seremak, gospodarz zawodów, właściciel skoczni.

W zawodach udział wzięło ponad trzydzieścioro zawodników, a wśród nich ekipa z Głogowa. Najlepiej poradził sobie właśnie 20-letni Oskar Brzezik, który uzyskują 2 metry i 25 centymetrów ustanowił rekord nadodrzańskiego miasta. – Kompletnie nie wiedziałem czego się spodziewać. Mogło być wszystko, przed skokiem się przeżegnałem, chciałem spisać testament. Moment na belce to był taki strach. Ten pierwszy skok, to był właśnie strach w oczach, ale jakoś przez próg przeleciałem i kolejne progi były już znacznie. – dodaje Oskar.

Kto wie, być może to przykład Oskara najlepiej pokazuje, dlaczego ten niszowy w skali świata sport wciąż jest w naszym kraju tak popularny. 20-latek zakochał się bowiem w skakaniu i będzie stawiał sobie coraz większe wyzwania. – Apetyt rośnie w miarę jedzenia. To jest taki zakazany owoc – raz się go spróbuje i chce się go spróbować więcej i więcej. To była skocznia o punkcie konstrukcyjnym 4 metry. Chcę spróbować zimą w Zakopanem na K15, czyli na punkcie konstrukcyjnym 15 metrów. tam już 10 metrów jest jak najbardziej osiągalne. – mówi skoczek.

W klasyfikacji zawodów głogowianie nie odegrali znaczących ról, ale nie zamierzają się poddawać i do Ruczynowa pojadą za rok. Być może wkrótce dołączą do nich kolejni śmiałkowie?

Dodaj komentarz