W środę, 24 maja, pracownicy pogotowia ratunkowego z całego regionu przyłączą się do ogólnopolskiego protestu, domagając się m.in. wyrównania płacy z pielęgniarkami. Zaczną od oflagowania karetek, a jeśli to nie przyniesie rezultatu – we wrześniu rozpoczną strajk głodowy. – Nie ucierpią na tym pacjenci – podkreśla Tomasz Wyciszkiewicz, przewodniczący Międzyzakładowego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych w Legnicy.
Chojnów, Głogów, Jawor, Legnica, Lubin, Polkowice, Złotoryja – w każdym z tych miast w środę o godz. 16 ratownicy medyczni ubiorą okolicznościowe czarne koszulki i oflagują karetki. To będzie pierwszy akcent ich protestu, który – jak podkreślają – ma charakter kroczący i z tygodnia na tydzień ma przyjmować nowe formy. Czego się domagają? Komitet protestacyjny zgłasza trzy postulaty: wyrównania pensji z pielęgniarkami, przekształcenia systemu ratownictwa w państwowy i przyspieszenia prac nad nowelizacją ustawy o ratownictwie medycznym. Najwięcej kontrowersji wzbudza jednak wątek zarobków pracowników pogotowia.
– Od ponad 10 lat nie mieliśmy regulacji płac. Dziś ratownicy zarabiają średnio 1700-1800 zł netto, a wykonują ciężką i odpowiedzialną pracę, mając takie same uprawnienia, jak pielęgniarki, których wynagrodzenie wzrosło. Chcemy, by tak było również w naszym przypadku – wyjaśnia Tomasz Wyciszkiewicz, szef Międzyzakładowego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych w Legnicy. – Domagamy się 1600 zł podwyżki brutto, by nasze wypłaty wzrosły o ponad 800 zł. Ministerstwo zaproponowało nam połowę tej sumy w dwóch ratach – od 1 lipca br. i od 1 lipca 2018 r. Odrzuciliśmy tę propozycję – dodaje ratownik, który był jednym z pomysłodawców założenie komitetu protestacyjnego.
Inicjatywę poparło 98 proc. ratowników w całym kraju. Ich lokalni przedstawiciele wysłali już oficjalne pismo o rozpoczęciu akcji do szefostwa legnickiego pogotowia. Na początek oznakują karetki i przebiorą się w koszulki ze znakiem protestu. Drugim krokiem ma być kampania informacyjna skierowana do pacjentów. Podczas wizyt będą oni otrzymywać ulotki wyjaśniające, czym dziś zajmują się ratownicy i dlaczego postanowili wyrazić swój sprzeciw. Co dalej? Jeśli pracownicy pogotowia nie doczekają się reakcji Ministerstwa Zdrowia, we wrześniu planują rozpocząć strajk głodowy.
– Głodówka to ostateczność, jeśli nasze postulaty nie zostaną zrealizowane. Na każdym kroku przypominamy jednak, że nasz protest nie może przybrać radykalnej formy, jak działo się w przypadku strajków lekarzy, pielęgniarek czy kolejarzy. Nie zrobimy nic, co byłoby skierowane w pacjenta. Mieszkańcy nie ucierpią na naszej akcji i chcemy, by o tym wiedzieli – zapowiada Wyciszkiewicz.