Racuchy z mniszka i kanapki ze stokrotką

IMG_2837-1Dużą dawkę wiedzy oraz nowe doznania kulinarne zapewniła dziś mieszkańcom Lubina Małgorzata Kalemba-Drożdż, doktor biochemii na Uniwersytecie Jagiellońskim, a prywatnie mama, hobbystka i autorka kulinarnego bloga o nazwie „Trochę Inna Cukiernia”. Wszystko to w podczas warsztatów „Jadalne kwiaty”, które odbyły się na błoniach w ramach Festiwalu Kwiatów i Roślin.

Na pytanie: – Po co jeść kwiaty, prowadząca odpowiada: – Zachęcam, bo to jest fajne. Kalafior to też kwiat i jedząc go nikt się nie dziwi, ale już zjadanie stokrotek budzi niemałą konsternację.

Warsztaty były nie lada gratką dla poszukiwaczy niebanalnych smaków. Prowadząca pokazywała, jak w prosty sposób wyczarować wyjątkowe przekąski ze składników znalezionych w ogródku lub na łące. – Tyle jedzenia nam się marnuje, kwiaty lądują na kompostowniku. To wielka starta – mówi Kalemba-Drożdż i przekonuje, że kwiaty to nie tylko ozdoba.

– U mnie zaczęło się od fiołków. Zawsze lubiłam skubać trawy. Potem były stokrotki i postanowiłam spróbować dalej. Obecnie wydałam już kilka książek, a w planach są następne – opowiada. Uczestnicy warsztatów na początek zostali poczęstowani herbatą z lawendy i klitorii ternateńskiej, zwanej groszkiem azjatyckim. Jak przystało na doktor biochemii, zostaliśmy przez nią oczarowani napojem zmieniającym kolory. Następnie pani Małgorzata zdradziła przepis na najprostszy kwiatowy deser: kruche ciasto, serek mascarpone i konfitura z płatków róży. Dekoracja z mini bratków, czyli fiołków rogatych podkreśla wyjątkowość smakołyku.

Lubinianie mieli też okazję spróbować unikalnych przetworów, takich jak konfitura z pędów świerka czy dżem ze szczawiu. Niektórzy z niedowierzaniem przecierali oczy na kolejne specjały, ale wszyscy zapewniali, że im smakuje. Prowadząca przekonuje, że wbrew pozorom kwiaty nie są mdłym i nijakim dodatkiem, ale posiadają charakterystyczny, silny aromat. Jak wylicza, kwiaty nasturcji, mimo słodkiego zapachu, są idealne do letnich kanapek – ostrością przypominają rzeżuchę, natomiast begonie smakują jak rabarbar. Bluszczyku kurdybanku niegdyś używano do potraw z ziemniaków i mięs, a zaserwowane z nim kanapki są pikantne i odświeżające. Lubinianie mogli też spróbować racuszków z mniszka lekarskiego. Chętnie sięgali po nie wszyscy, którzy odwiedzali namiot. Prowadząca przekonuje, że ten sposób przygotowania kwiatów sprawdzi się również w przypadku kwiatów akacji i czarnego bzu, a jest to ulubione danie jej dzieci.

Podczas zajęć można się było też dowiedzieć, że kwiaty są nie tylko smacznym urozmaiceniem diety, ale i wartościowym, zdrowym dodatkiem. – Warto jeść wszystkie rośliny. Kwiaty posiadają mnóstwo substancji aktywnych i minerałów dobrych dla naszego zdrowia. Wszystkie kwiaty o żółtych i pomarańczowych odcieniach mają dużo karotenoidów i luteiny – są dobre dla naszych oczu. Barwy niebieskie i fioletowe to bogactwo antocyjanów – ochraniają wątrobę – usłyszeliśmy od pani Małgorzaty.

Kobieta chętnie odpowiadała na pytania uczestników. – Czy każdą różę można jeść? – Do jedzenia nadają się każde róże najsilniej pachnące. Najlepsza jest róża karbowana i stulistna. Ogrodowe, może i pięknie wyglądają, ale smakują jak trawa – tłumaczy Kalemba-Drożdż.– Jak zacząć? Czy można się otruć? – Wiedzę trzeba zdobyć. Polecam zacząć powoli, nauczyć się pięciu-dziesięciu kwiatów jadanych, jak je rozróżniać, a potem iść tym tropem dalej: stokrotka, mniszek, bratek, nasturcja, dziki bez. Trujące są konwalie, ostróżki, naparstnice – to kolejna rada prowadzącej.

Kto dziś nie odwiedził namiotu z jadalnymi kwiatami, będzie miał ku temu okazję jeszcze jutro. Warsztaty prowadzone są w hali A od 11 do 13 i od 14 do 17.

Dodaj komentarz