„Chciałbym zwrócić się w imieniu swoim i innych mieszkańców o przyjrzenie się tematowi służby zdrowia, zwłaszcza problemowi braku stomatologów w Przemkowie” – napisał do naszej redakcji Karol Górski. Jak się okazało, problem jest poważny, ale i skomplikowany.
Obecnie w Przemkowie nie ma stomatologa pracującego w ramach kontaktu z Narodowym Funduszem Zdrowia (jest tylko gabinet prywatny). Poprzedni lekarze tej specjalności odeszli na emeryturę i wtedy zaczęły się problemy. Co prawda, w mieście działa firma Cor-Med, ale stomatologa tam nie ma. Mieszkańcom pozostają dojazdy do polkowickiej przychodni.
Burmistrz gminy problem zna, bo ludzie przychodzą do urzędu i dopytują, kiedy będzie stomatolog. Szuka rozwiązania, ale – jak na razie – ma związane ręce. Nie ukrywa, że to „spadek” po jego poprzedniku. A chodzi o sam budynek, należący do gminy, w którym mieści się przychodnia. To 2000 m kw. powierzchni.
– Problem polega na tym, że poprzednie władze rozpoczęły projekt termomodernizacji dziesięciu budynków, w tym przychodni, na który pozyskały, w sumie, 5,5 miliona złotych unijnej dotacji – wyjaśnia Jerzy Szczupak. – I według umowy, przez pięć lat od zakończenia termomodernizacji przychodni gmina nie może wynająć na usługi więcej niż 15 procent powierzchni, czyli 300 metrów kwadratowych, bo wtedy musiałaby zwrócić całą dotację, a na to nas nie stać. Trzy razy byłem w Warszawie, żeby znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji, ale nie da się tego obejść.
Wspomniana pięcioletnia karencja, jeśli chodzi o wynajem pomieszczeń, zacznie się dopiero w październiku. Obecnie w budynku działają: Cor-Med (gdzie prowadzona jest też rehabilitacja w ramach kontraktu z NFZ), firma pielęgniarska oraz Przemkowski Ośrodek Kultury. Pozostałe pomieszczenia stoją puste. Burmistrz dodaje, że mógłby tam przenieść urzędników, wynająć tego jednak nie może. Chyba że zrezygnowałby z rehabilitacji, ale tego nie zrobi, bo mieszkańcom jest ona bardzo potrzebna.
– Niedawno pojawiła się firma, która rozmawia z NFZ i chce otworzyć gabinet w Przemkowie – dodaje Jerzy Szczupak. – Nie wiem, czy uda się to do końca roku, ale mocno trzymam kciuki.
Sprawa znów rozbija się o pieniądze, bo gdyby firma rozpoczęła działalność w innym budynku niż przychodnia, to na dostosowanie gabinetu pod wymogi NFZ potrzeba od 100 do 150 tys. zł.
UR