Najpierw ogień, a później dużo dymu, który na kilka godzin wstrzymał prace na oddziale G 53 w rejonie SG-1 kopalni Polkowice-Sieroszowice. Niemal na koniec nocnej zmiany pod ziemią zapaliła się ładowarka górnicza.
To operator maszyny zauważył płomienie. Dokładnie o godzinie 5.30. – Operator od razu włączył odpowiednią funkcję maszyny, a tym samym uruchomił system antypożarowy – informuje Lidia Marcinkowska-Bartkowiak, dyrektor naczelny do spraw komunikacji w KGHM. – Niemniej jednak potrzebna była też pomoc ratowników z JRGH, choćby ze względu na duże zadymienie w korytarzach kopalni – dodaje.
Tym samym pierwsza zmiana górników przez kilka godzin musiała czekać na powierzchni. Dotyczy to zarówno rejonu SG-1, jak i GG-5 i GG-6.
– Łącznie na podjęcie pracy czekało 66 osób. O godzinie 8.12 akcja została zakończona, zadziałały systemy wentylacji, więc pracownicy powoli wracają do swoich obowiązków. Dla nas najważniejsze jest to, że nikomu z załogi nic się nie stało – podsumowuje dyrektor Marcinkowska-Bartkowiak.
Fot. ilustracyjne