POLKOWICE/LUBIN. Zawalili urzędnicy, ucierpiało niemowlę

IMG_1635[1]Jak z dwutygodniowego terminu dopełniania formalności można skrócić czas oczekiwania do zaledwie kilku godzin? Wystarczy zgłosić sprawę do naszej redakcji. Sprawdziła to polkowiczanka, której w ostatni poniedziałek odcięto w mieszkaniu dostęp do prądu. Gdy podjęła próbę załatwienia sprawy, spotkała się z biurokratyczną ścianą. Przez kolejne dni odsyłano ją od Annasza do Kajfasza i ostatecznie w lubińskim oddziale Tauronu na załatwienie sprawy kazano jej czekać dwa tygodnie. Dzięki naszej interwencji sprawę załatwiono w trybie pilnym.

Do naszej redakcji Iwetta Buczma z Polkowic zgłosiła się w czwartek po kolejnej wizycie w lubińskim oddziale Tauronu. Dziewiętnastolatka od poniedziałku próbowała wyjaśnić, dlaczego dostawca odciął prąd w jej mieszkaniu. I tym razem jednak odeszła stamtąd z kwitkiem.

– Wcześniej dostałam do podpisania umowę wstępną. Pojechałam do Tauronu do Lubina i podpisałam ją, jednak nadal nie włączyli prądu. Kazali mi czekać dwa tygodnie. Czekam już kolejny dzień i nic. Wydzwaniałam wszędzie, do różnych biur Tauronu, jednak powiedziano mi, że takie są procedury i trzeba czekać. Wszyscy mieszkańcy bloku podpisali takie same umowy, jak ja i żadnej innej nie podpisywali i mają prąd – opowiada Iwetta Buczma, mieszkanka Polkowic.

Pani Iwetta samotnie wychowuje pięciomiesięczne dziecko. Brak prądu w bloku przy ulicy Legnickiej 7 w Polkowicach to bardzo duża uciążliwość.

– Nie ma gazu. W tym mieszkaniu jest tylko dostęp do prądu. Mam kuchenkę wyłącznie elektryczną, dlatego, jeśli nie ma prądu to nie mam jak ugotować wody na kaszę dla dziecka. Wiadomo bez światła dałabym sobie jakoś radę, ale chodzi mi głównie o to, żeby nakarmić dziecko – dodaje zrozpaczona polkowiczanka.

Według dziewiętnastolatki pracowników lubińskiego Tauronu nie przekonało nawet dobro pięciomiesięcznego dziecka.

IMG_1628[1]– Mówią, że mam czekać na umowę i, że małe dziecko to nie jest dla nich problem. Nie zmusi ich, by włączyć prąd. Po prostu są takie procedury i mam czekać – tłumaczy Iwetta Buczma.

Polkowiczanka zgłosiła się więc do naszej redakcji z prośbą o pomoc. Po naszej interwencji rzecznikowi prasowemu Tauronu potrzebne było zaledwie kilka godzin, by wyjaśnić sprawę.

– Pilnie sprawdziliśmy dzisiaj tę sprawę i z naszego rozeznania wynika, że w zasadzie brakuje tylko jednej kwestii – podpisania umowy przez panią, która się zgłosiła – mówi Tomasz Topola, rzecznik prasowy Tauron Dystrybucja. – Wszyscy mieszkańcy złożyli podpisy, ona natomiast nie. Wyrażamy pełną gotowość do załatwienia tego w trybie pilnym. Mamy przygotowany układ pomiarowy, mamy przygotowaną umowę, jedyne, co trzeba zrobić to złożyć podpis ze strony właśnie pani Iwetty i na to czekamy – zapewnia.

Według Tomasza Topoli cała sytuacja i odprawienie polkowiczanki z kwitkiem i dwutygodniowym okresem oczekiwania na umowę jest nieporozumieniem.

– Prawdopodobnie doszło do jakiegoś nieporozumienia. Może jedna osoba nie do końca zrozumiała drugą. W każdym razie od 9 września jesteśmy gotowi do zawarcia tej umowy i w zasadzie w tej chwili nic nie stoi na przeszkodzie, by uruchomić ten projekt – mówi Topola.

Dotarły do nas informacje, że prąd został podłączony do mieszkania dziewiętnastolatki wieczorem po naszej interwencji. Można? Można.  

DRM

Dodaj komentarz