Po rozegraniu jedenastu kolejek III ligi KGHM ZANAM Polkowice zajmuje dopiero jedenaste miejsce w tabeli. W drużynie Jarosława Pedryca pojawiło się jednak światełko w tunelu. W ostatnich dniach do gry powrócił lider zespołu – Maciej Bancewicz.
Kontuzjowany od dłuższego czasu zawodnik po raz pierwszy w meczu o punkty pojawił się w sobotnim meczu z Górnikiem Wałbrzych. „Bancu” na murawie zameldował się na ostatni kwadrans zastępując Szymona Szymika. Miało być to przetarcie przed kolejnym spotkaniami i tak też się stało, bo we wczorajszym meczu ćwierćfinałowym Okręgowego Pucharu Polski Bancewicz pojawił się już w pierwszym składzie polkowickiego zespołu i już… zaczął swoją grę.
Podopiecznym trenera Pedryca mówiąc potocznie „nie szło” w starciu z Orkanem i do 85. minuty przegrywali. Wtedy sprawy w swoje ręce, a bardziej nogi wziął Bancewicz, który bezpośrednim strzałem z rzutu wolnego pokonał bramkarza gospodarzy i na pięć minut przed końcem meczu doprowadził to remisu. Co ciekawe, tuż przed końcowym gwizdkiem również z rzutu wolnego przymierzył Azikiewicz i to polkowiczanie wyszarpali awans do półfinału. Ważniejszy jednak niż awans dla trenera Pedryca wydaje się być jednak powrót wspomnianego Bancewicza, który powinien już wracać do najwyższej formy.
Teraz przed polkowiczanami domowe spotkanie z Rekordem Bielsko Biała. W przypadku zwycięstwa nad drużyną ze Śląska podopieczni Jarosława Pedryca powinni zadomowić się w środku stawki. Znów na boisku powinniśmy zobaczyć lidera zespołu i wydaje się, że jeśli nie z Bancewiczem w składzie to już z nikim nie uda się odbudować trzecioligowcowi w tym sezonie.