Oskarżany dyrektor zabiera głos

Dyrektor Zespołu Szkół nr 2 Bogdan Dudek postanowił odpowiedzieć na zarzuty rodziców i jednej z nauczycielek, którzy złożyli na niego oficjalne skargi do rady powiatu lubińskiego. – Postawa rodziców budzi we mnie skojarzenia, które można zilustrować obrazkiem z piaskownicy, kiedy mamusia z papieroskiem mówi do pięcioletniego synka: „Mareczku nie bij dziewczynki, bo się spocisz”. Sądzę, że podejście wychowawcze powinno być trochę inne i czas najwyższy zaprzestać pseudopedagogiki – stwierdził dyrektor Dudek podczas konferencji prasowej, na którą zaprosił dziś dziennikarzy.

W ostatni czwartek, 25 kwietnia, na sesji rady powiatu pojawiła się trójka rodziców, skarżąc się na dyrektora Zespołu Szkół nr 2. Stwierdzili, że ich dzieci są szykanowane w szkole. Rajcy zajmowali się tego dnia jednak w sumie czterema skargami na dyrektora Bogdana Dudka. Trzy złożyli rodzice, w tym jedną matka wyrzuconego ze szkoły ucznia, a jedną nauczycielka.

– Moje dziecko zostało oskarżone o coś, czego nie zrobiło i zaczęły się wobec niego szykany. Dyrektor skreślił z listy uczniów jednego z uczniów, a na pocieszenie matce powiedział, że jeszcze skreśli innych i miał na myśli właśnie mojego syna – mówił podczas sesji ojciec jednego z uczniów Zespołu Szkół nr 2. O sprawie pisaliśmy TUTAJ.

Choć po sesji dyrektor Dudek nie chciał odpowiedzieć przed kamerami na zarzuty rodziców, dziś postanowił się do nich ustosunkować i zaprosił do szkoły dziennikarzy.

– Koniecznym z punktu widzenia dobrze pojętego interesu szkoły jest przybliżenie informacji na ten temat – powiedział na wstępie, następnie punktując każdą ze spraw, zaczynając od skargi jednej z nauczycielek. – Pani profesor zarzuciła dyrektorowi szkoły pomówienie podczas rady pedagogicznej, miało ono polegać na tym, że w sprawach różnych w sposób bardzo ogólny zwróciłem się państwa nauczycieli z informacją następującą: jeżeli ktoś z państwa zauważy przypadki naruszenia przepisów BHP, proszę niezwłocznie powiadamiać o tym dyrektora szkoły, bo to dyrektor odpowiada za bezpieczeństwo uczniów i pracowników. Przypomniałem, że w odniesieniu do kierownika gospodarczego bezpośrednim przełożonym jest dyrektor szkoły i tylko on może wydawać polecenia służbowe. Nie personalizowałem tych uwag, nie podawałem żadnych dodatkowych informacji pozwalających na zidentyfikowanie kogokolwiek. Niestety pani profesor zamiast podejść do mnie i próbować wyjaśnić sprawę, czy ta uwaga w ogóle dotyczyła jej osoby, uznała, że bardziej sensowne będzie wniesienie skargi na dyrektora – stwierdził Bogdan Dudek.

W swojej skardze nauczycielka opisuje tę sytuację nieco inaczej. Twierdzi, że chciała ustosunkować się do zarzutów dyrektora podczas rady pedagogicznej, ale jej nie pozwolił. „W mojej ocenie pan Bogdan Dudek naruszył moje dobre imię w stosunku do rady pedagogicznej podając nieprawdziwe fakty. Uważam, iż zachowanie pracodawcy godzi w moje dobra osobiste (…) Dyrektor szkoły nie licząc się z poczuciem mojej godności i wartości osobistej poniżył mnie wśród zespołu pracowniczego (…) Od dłuższego czasu pan Bogdan Dudek narusza moje dobre imię rozpowiadając o mnie nieprawdziwe informacje (między innymi, że działam na szkodę szkoły, co jest nieprawdą). Działania dyrektora szkoły nasiliły się w ostatnim okresie. Być może jest to związane z faktem, iż nie brałam udziału w proteście związanym z łączeniem szkół” – pisze nauczycielka w swojej skardze na dyrektora ZS nr 2 do rady powiatu lubińskiego.

Jak już wiemy, rada powiatu lubińskiego skierowała ową skargę do dolnośląskiego kuratorium oświaty, zaś dyrektor Dudek wezwał nauczycielkę, by pisemnie przeprosiła, a przeprosiny przekazał również do rady powiatu i rady pedagogicznej. Dziś zapowiedział też, że zamierza złożyć wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego oraz prywatny akt oskarżenia z artykułu 212 Kodeksu karnego odnośnie pomówienia go, które może doprowadzić, że utraci zaufanie niezbędne do pełnienia funkcji publicznej. Sprawa zakończy się więc prawdopodobnie w sądzie.

Być może sąd będzie się musiał również zająć sprawą trójki uczniów ZS nr 2, z których jeden został już skreślony z listy uczniów.

Zaczęło się od kradzieży loginu i hasła do konta jednego z uczniów klasy pierwszej. Stamtąd inni uczniowie wykradli zdjęcie i, jak mówi dyrektor ZS nr 2, „zrobili ohydny fotomontaż o charakterze pornograficznym, pedofilskim”. Dudek nazywa to działanie wprost cyberprzemocą.

– Te wszystkie fakty zostały potwierdzone poprzez przeprowadzenie rozmów, z których sporządzono notatki służbowe co do całej trójki. Tak więc zaprzeczam rewelacjom rodziców przekazanym podczas posiedzenia rady, że dzieci są niewinne – mówi dyrektor Dudek, dodając, że po weekendzie nastąpiła drastyczna zmiana i uczniowie zaczęli wszystkiemu zaprzeczać. Już wcześniej złożył jednak w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury i sądu.

Dyrektor Zespołu Szkół nr 2 Bogdan Dudek

– Uczniowie, którym postawiono zarzut wręcz chełpili się tym na lekcji, przed kolegami, ale i nauczycielem – dodaje, mając na myśli fotomontaż udostępniany później między sobą przez uczniów. – Rodzice próbują bronić swoje dzieci w każdy dostępny sposób – stwierdza, komentując jednocześnie: – Ta postawa rodziców budzi we mnie skojarzenia, które można zilustrować obrazkiem z piaskownicy, kiedy mamusia z papieroskiem mówi do pięcioletniego synka: „Mareczku nie bij dziewczynki, bo się spocisz”. Sądzę, że podejście wychowawcze powinno być trochę inne i czas najwyższy zaprzestać pseudopedagogiki, bo szkoła odpowiada nie tylko za kilkoro uczniów, którzy dopuścili się nagannych zachowań i przede wszystkim nie wyrazili skruchy, nie zrozumieli naganności swoich czynów, ale przy takiej postawie rodziców, jaką obserwowaliśmy, trudno się temu dziwić. Odpowiadamy za wszystkich ponad 600 uczniów, nikt nie mówi o tym uczniu, którego fotografia została przerobiona, nikt nie mówi, że takie zachowania popychają uczniów do samobójstw – dodaje, upatrując jednocześnie w złożonych skargach skoordynowanych działań skierowanych przeciwko niemu. – To nie przypadek, że w tak krótkim czasie i to przed sesją te skargi zostały wniesione – mówi o skargach rodziców i nauczycielki, które wpłynęły do władz powiatu na początku kwietnia.

Jedna i druga strona przedstawia swoje racje, opisując to samo zdarzenie w odmienny sposób. Być może rzeczywiście trzeba będzie sądu, by ocenić i rozstrzygnąć tę sytuację.

Dodaj komentarz