Nauczyciele będą strajkować? W czwartek decyzja

Ogólnopolski strajk polegający na korzystaniu ze zwolnień lekarskich w okresie matur i ważnych egzaminów to jedna z najbardziej prawdopodobnych form protestu nauczycieli, sprzeciwiających się – jak mówią – żenująco niskim zarobkom. Żądają 1000 zł brutto podwyżki, a na to nie chce się zgodzić minister edukacji Anna Zalewska. Na czwartek zaplanowano posiedzenie zarządu głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego, podczas którego powinny zapaść ważne decyzje. Tymczasem niektóre szkoły strajkują już dzisiaj. Jak wygląda sytuacja w naszym powiecie?

Nauczyciele w całej Polsce domagają się podwyżek i w ślad za policjantami i pracownikami sądów masowo poszli na zwolnienia lekarskie. Z tego też powodu w wielu polskich szkołach odwoływano zajęcia. Głównym żądaniem pedagogów jest podwyżka w wysokości 1000 zł. Mają dość niskich zarobków i coraz trudniejszych warunków pracy. Przypomnijmy, że obecnie zarobki stażystów kształtują się na poziomie 1751 zł netto, a nauczycieli dyplomowanych 2377 zł netto.

W Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog” w Warszawie odbyły się wczoraj (poniedziałek, 7 stycznia) rozmowy związków zawodowych działających w oświacie z minister edukacji Anną Zalewską w sprawie wzrostu wynagrodzeń nauczycieli w 2019 roku.

Podczas spotkania Związek Nauczycielstwa Polskiego odrzucił proponowany przez minister edukacji wzrost zasadniczego wynagrodzenia nauczycieli w wysokości od 121 do 166 złotych. Jednocześnie związek przekazał na piśmie żądanie wzrostu kwoty bazowej o 1000 złotych.

Na spełnienie tych żądań ZNP czeka do czwartku, 10 stycznia. Na ten dzień zaplanowano posiedzenie zarządu głównego związku. Powinny zapaść wówczas najważniejsze decyzje, co do formy i terminu ewentualnych strajków. – Prawdopodobnie będzie to strajk ogólnopolski, polegający na tym, że nie odbędą się zajęcia dydaktyczne. Taką formę protestu wskazało bowiem najwięcej pedagogów w przeprowadzonej ostatnio ankiecie. Natomiast ewentualne terminy na pewno nie zostaną podane do wiadomości, żeby uniknąć nacisków na nauczycieli – mówi Beata Goldszajdt, prezes lubińskiego oddziału ZNP.

Niedawno w mediach społecznościowych opublikowano 12 powodów uzasadniających strajk. W jednym z punktów czytamy:

„Coraz częściej uczniowie patrzą na nas jak na „frajerów”, którzy „robią za grosze”. Jak mamy ich uczyć szacunku do innych, prezentować idealistyczną hierarchię wartości, skoro nie potrafimy sami bronić się przed niesprawiedliwym podziałem dóbr!”

Beata Goldszajdt, prezes lubińskiego oddziału ZNP

– Coś w tym rzeczywiście jest. Nauczyciele nierzadko zarabiają mniej od pracowników marketów. A przecież też chcieliby czasem pójść do kina, kupić książki czy inne materiały naukowe, służące dokształcaniu. To wszystko jak wiemy wiąże się z pieniędzmi – uważa Beata Goldszajdt. Działaczka związkowa odniosła się również do zaproponowanej przez ministerstwo podwyżki, która ma wynieść od 121 do 166 zł brutto: Będą nam tak „cykać” po kilkadziesiąt złotych, które dla większości niewiele zmienią. To są żenujące propozycje.

Ministerstwo Edukacji Narodowej opublikowało na swoim Twitterze tabelkę ze średnimi wynagrodzeniami nauczycieli w poszczególnych latach oraz proponowanymi podwyżkami.

Taką samą umieścił też na Facebooku ZNP, podpisując ją „To nie są zarobki nauczycieli tylko wirtualne stawki!!!”

Dodajmy, że niektóre polskie szkoły już dziś miały problem z zapewnieniem obsady nauczycielskiej, ale, jak zapewnia Beata Goldszajdt, nie ma wśród nich żadnej placówki na terenie powiatu lubińskiego.

Dodaj komentarz