Od wtorku za kierownicą autobusów MPK w Legnicy można dostrzec… panie. Dla mieszkańców to nowość, bo Ewa Zachaczewska i Agnieszka Fylak są pierwszymi kobietami, które zostały kierowcami miejskiego przewoźnika. Władze spółki liczą, że niebawem będzie ich w załodze jeszcze więcej.
– Kierowca? To brzmi dumnie! – powiedziała dziś legniczanka Ewa Zachaczewska zaledwie kilka minut po napisaniu egzaminu w siedzibie MPK. Od wtorku, wraz z koleżanką jeździły już autobusami miejskiego przewoźnika, ale pod okiem doświadczonych kolegów. W poniedziałek rozpoczną samodzielną pracę. Dlaczego zdecydowały się ubiegać o to stanowisko?
– Lubię ryzyko i duże auta, a jak mówiła moja babunia – autobusy to moja pasja – komentuje z uśmiechem Ewa Zachaczewska. Prawo jazdy kat „D” ma dopiero od półtora miesiąca, ale osobówką jeździ od 12 lat. Jak zdradza, za kółkiem czuje się świetnie. Być może dlatego nigdy nie spowodowała nawet kolizji. Teraz będzie miała okazję sprawdzić swoje umiejętności w nieco innych okolicznościach. Pierwsze wrażenia? – Na przystanku czuje się „to coś”. Jest uśmiech pasażerów, choć i zdziwienie, szczególnie u panów. Od jednego z nich usłyszałam pytanie: a dowiezie mnie pani na miejsce? Ale wszystko w miłej atmosferze – opowiada legniczanka.
Jeździć lubi też druga z nowo zatrudnionych kierowców – Agnieszka
Fylak. Jak sama mówi, za kierownicę ciągnęło ją od małego. Bliscy widzieli ją w roli motorniczej tramwaju, ale skoro w Legnicy ich nie ma, postawiła na autobusy. Czy pierwszym wyjazdom w miasto towarzyszył stres? – Mniejszy niż przed egzaminem, ale pasażerowie, trzeba przyznać, są zdziwieni. Jeden kierowca na mój widok prawie wypadł przez otwarte okno, tak bardzo zdziwił się widokiem kobiety za kierownicą autobusu – opowiada legniczanka.
W poniedziałek, 3 lipca, już o godz. 5.30 obie panie wyruszą na legnickie ulice na pierwszy samodzielny kurs. Początkowo będą jeździć mniejszymi wozami, na liniach: „1”, „2”, „5” i „11”. Prezes MPK liczy, że pionierki szybko dostosują się do nowej pracy i zapoczątkują napływ pań na stanowiska kierowców.
– To powiew świeżości. Panie pracują z uśmiechem, ich obecność pomaga w rozładowaniu emocji. Kobiety łagodzą obyczaje, czekamy zatem na kolejne w naszej załodze – tłumaczy Zdzisław Bakinowski, prezes miejskiej spółki. I wyjaśnia, skąd pomysł zatrudnienia legniczanek do pracy przypisanej w świadomości wielu mieszkańców wyłącznie panom: – Zawód jest trudny, a na rynku pracy brakuje kierowców z kategorią „D”. Nie sposób dziś obsadzić te stanowiska wyłącznie mężczyznami. Dlatego cieszymy się, że mogliśmy skierować panie na szkolenie.