Czy mieszkańcy pozbędą się niesfornego proboszcza?

Wygląda na to, że dni proboszcza Ryszarda Filipskiego w parafii w Kaczorowie są już policzone. Mieszkańcom wsi od kilku lat trudno jest znaleźć wspólny język z duchownym. Czarę goryczy przelała ostatnia decyzja księdza, który zakazał wejścia do kościoła umundurowanym strażakom.

Ten rok jest pierwszym w blisko 70-letniej historii Ochotniczej Straży Pożarnej w Kaczorowie, w którym druhowie tej jednostki nie pełnili warty przy Bożym Grobie podczas Świąt Wielkanocnych. Nie była to jednak decyzja samych strażaków, lecz rezultat zakazu nałożonego przez proboszcza tej wsi.

Decyzją duchownego oburzeni byli nie tylko ochotnicy miejscowej OSP, ale też większość mieszkańców Kaczorowa. Okazuje się, że już wcześniej współpraca z księdzem nie układała się parafianom najlepiej. Dowodzić tego miała również niska frekwencja podczas mszy świętych. Nie brakowało też głosów, że proboszczowi zależy wyłącznie na pieniądzach.

Mieszkańcy postanowili więc wziąć sprawy w swoje ręce i pożegnać niesfornego proboszcza. – Wszystkie instytucje zostały już powiadomione i prawdopodobnie niedługo ksiądz zostanie przeniesiony do innej parafii. Na razie jednak jesteśmy tak umówieni z mieszkańcami, że nie udzielamy szczegółowych informacji na ten temat. Trzeba się uzbroić w cierpliwość. Myślę że do końca czerwca wszystko się powinno wyjaśnić – mówi Andrzej Chudzikiewicz, sołtys Kaczorowa.

Ksiądz Ryszard Filipski w Kaczorowie służy od siedmiu lat. – Mamy nadzieję, że tak jak w Biblii, po tych siedmiu chudych latach, kolejne siedem lat będzie tłustych – śmieje się sołtys.

Nie udało nam się dodzwonić do samego zainteresowanego, który po ostatnim szumie medialnym podobno chciał się pogodzić z mieszkańcami. Nie znamy także stanowiska kurii świdnickiej w tej sprawie, której rzecznik ks. Daniel Marcinkiewicz nie odbiera od nas telefonów oraz nie odpowiada na e-maile.

Dodaj komentarz