LUBIN/KRAJ. Zamiast dotacji subwencja na sześciolatki

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Od przyszłego roku szkolnego na każdego sześciolatka, nawet jeśli uczęszcza do przedszkola, państwo wypłacać będzie już nie dotację, a subwencję oświatową. Nowelizację ustawy w tej sprawie właśnie podpisał prezydent Andrzej Duda. Samorządy pokryją różnicę, która powstanie między subwencją a faktycznymi wydatkami na jednego malucha. Jednak co jeśli dziecko uczęszcza do placówki na terenie sąsiedniej gminy? Kto zapłaci w tym przypadku?

Objęcie sześciolatków subwencją oświatową niezależnie od tego czy pójdą do szkoły, czy zostaną w przedszkolu, to jedna z obietnic Prawa i Sprawiedliwości, które zniosło obowiązek szkolny dla dzieci w tym wieku. Tym samym większość sześciolatków została w przedszkolach i państwo wypłacało na każdego z nich dotację, która wynosi około 1,3 tys. zł, a nie subwencję, która jest o wiele wyższa.

„Większe wsparcie dla sześciolatków związane jest ze zniesieniem obowiązku szkolnego dla tych dzieci oraz koniecznością obejmowania wychowaniem przedszkolnym czterech roczników uczniów zamiast – jak dotychczas – trzech” – wyjaśnia Ministerstwo Edukacji Narodowej.

„Zgodnie z uchwaloną nowelizacją zniesiona zostanie również możliwość pobierania przez organ prowadzący opłat za pobyt dziecka w wieku 6 lat w publicznej placówce wychowania przedszkolnego. Kwota, jaką w ramach subwencji samorząd dostanie na sześciolatka, będzie zależała od tego, w jakiej placówce się on znajdzie, np. czy będzie to przedszkole, czy oddział przedszkolny w szkole” – czytamy dalej na stronie internetowej Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Szacuje się, że subwencja na sześciolatka znajdującego się w przedszkolu wyniesie około 4 tysiące złotych. Natomiast w przypadku dzieci uczęszczających do placówek wychowania przedszkolnego na terenach wiejskich i w miastach do 5 tys. mieszkańców naliczona zostanie dodatkowa kwota w wysokości około 861 zł.

– Planowana subwencja oświatowa na sześciolatka to około połowa kosztów utrzymania dziecka w przedszkolu – mówi Andrzej Pudełko, naczelnik wydziału oświaty w Urzędzie Miejskim w Lubinie.

Różnicę pokryje ze swojego budżetu samorząd. Co jednak z dziećmi spoza miasta z innych gmin, które uczęszczają do miejskich przedszkoli, skoro nie będzie można pobierać opłat za pobyt sześciolatka w publicznej placówce wychowania przedszkolnego, czyli nie będzie mógł zwrócić się do gminy, na terenie której mieszka dziecko o zwrot kosztów?

– W tej chwili w miejskich przedszkolach znajduje się w sumie 120 dzieci z gminy wiejskiej Lubin. To całkiem sporo – wylicza naczelnik Pudełko.

Władze gminy wiejskiej Lubin zapytane o tę sprawę, zapewniają, że nie odżegnują się od odpowiedzialności za swoich, nawet najmłodszych, mieszkańców. – Czujemy się odpowiedzialni za wszystkie dzieci z naszej gminy i nie zamierzamy ich rozróżniać na lepsze i gorsze. Skoro mamy z miastem podpisaną umowę na pokrywanie różnicy między subwencją oświatową a faktycznymi wydatkami na jednego ucznia w szkołach, to podobną zawrzemy także na sześciolatki – zapewnia Maja Grohman, rzecznik wójta gminy Lubin.

Dzieci młodsze chodzące do przedszkoli nadal objęte będą dotacją.

Dodaj komentarz