Lubinianka Sylwia Biały zajęła jednak drugie miejsce w pierwszej edycji polskiej wersji programu telewizyjnego Hell’s Kitchen. Dzisiejszy odcinek na żywo przyniósł widzom jak i uczestnikom wielu emocji. Ostatecznie wygrał Łukasz Kawaller.
– Sylwia, z kury domowej stałaś się profesjonalistką. Łukasz, praktycznie w pojedynkę uratowałeś kilka serwisów. Jedno z was pojawi się jutro o 9 rano w „Atelier Amaro”. Zwycięzcą pierwszej edycji „Hell’s Kitchen” i zdobywcą nagrody głównej, 100 tysięcy złotych i pracy w „Atelier Amaro”… zostaje… Łukasz! – tak zakończył finałowy odcinek na żywo szef kuchni i prowadzący program Wojciech Modest Amaro.
– Dużo emocji, stres, adrenalina. Łukaszowi zdecydowanie się należało. To genialny kucharz. To tak, jakbym się ścigała z Kubicą – komentuje Sylwia Biały. – Jestem bardzo dumna z siebie. Osiągnęłam naprawdę wiele.
Finałowy odcinek był pełen emocji. Już na starcie lubinianka rzuciła fartuch i chciała odejść z planu programu. Przed rozpoczęciem finałowego serwisu, gdy na polu walki pozostali już tylko Sylwia i Łukasz, lubiniance puściły nerwy.
Pojawili się bowiem uczestnicy z poprzednich odcinków, a finaliści mieli prawo wybrać sobie spośród nich pomocników. Sylwia wybrała… Paulinę – prywatnie narzeczoną jej rywala, Łukasza.
– Chciałabym, żeby walka moja z Łukaszem była uczciwa, żebyśmy mieli równe szanse. Dlatego wybieram Paulinę – tłumaczyła Sylwia.
Jej decyzja spotkała się z wielkim oburzeniem i odmową ze strony Pauliny. Lubinianka rzuciła fartuchem i postanowiła opuścić program.
– To były naprawdę silne emocje. Poza tym według mnie Paulina wykazała się brakiem profesjonalizmu. Mogliśmy wybierać spośród wszystkich uczestników i miałam prawo tak zadecydować – opowiada lubinianka.
Tak się jednak nie stało i mieszkająca w Lubinie „kura domowa” dzielnie walczyła do końca. Teraz jednak czas na powrót do Lubina. Sylwia Biały zapewniła, że dłużej nie pozostanie gospodynią domową.
– W planach mam otwarcie restauracji – zdradza.
DRM/FOT. AJ