Lubinianie pokochali podróże koleją

Dziś mija rok od chwili, gdy na stację Lubin wjechał pierwszy po wielu latach pociąg pasażerski. Od tamtej pory mieszkańcy miasta i okolic skorzystali z usług Kolei Dolnośląskich ponad 400 tysięcy razy.

Fot. Marlena Bielecka

Kolej powitana została w Lubinie głośno i radośnie – koncertem zorganizowanym na nowo wyremontowanej stacji. Okazało się, że naprawdę był powód do organizowania takiej fety był naprawdę – w ciągu pierwszych sześciu miesięcy KD 270 tys. razy przewiozły pasażerów zaczynających lub kończących podróż na stacji w Lubinie.

Następne blisko 100 tys. przewozów spółka odnotowała od stycznia do kwietnia tego roku (tegoroczne statystyki mocno obniżyła epidemia koronawirusa). Do tego doliczyć należy jeszcze 5 tys. przewozów dla stacji Lubin Stadion.

W pozostałych miejscowościach na trasie do Legnicy – Chróstniku, Gorzelinie, Raszówce i Rzeszotarach – przez dziesięć miesięcy Koleje Dolnośląskie odnotowały ruch na poziomie 28 tys. przejazdów. Najrzadziej pasażerowie skorzystali ze stacji w Gorzelinie – 1 896 razy.

Gdy okazało się, że lubinianie chętnie podróżują pociągami, swoje składy zaczęło zatrzymywać w mieście także PKP Intercity, pojawił się też projekt Kolei Aglomeracyjnej Zagłębia Miedziowego, łączącej Lubin z Głogowem, Polkowicami, Legnicą i dalej Jaworem i Złotoryją w trybie aglomeracyjnym, w którym pociągi kursują co 15-20 minut.

– Piętnaście lat odmawiano nam unowocześnienia komunikacji kolejowej twierdząc wielokrotnie, że Lubin to peryferyjny kierunek. Dzięki naszej determinacji oraz naprawdę wzorowej współpracy z Kolejami Dolnośląskimi w ciągu roku koleją podróżowało w sumie prawie 400 tysięcy pasażerów. Gdyby nie ograniczenia ostatnich miesięcy, byłoby ich ponad pół miliona! – komentuje Robert Raczyński, prezydent Lubina.

Fot. Katarzyna Skoczylas

Potwierdza to także prezes kolejowej spółki:

– Dane liczbowe wyraźnie pokazują, że powrót kolei do Lubina był ze wszech miar słuszny – dodaje Damian Stawikowski, prezes KD. – Można powiedzieć, że mieszkańcy miasta i okolic wręcz pokochali podróżowanie pociągami. Sam to obserwowałem, dojeżdżając codziennie do pracy pociągiem, który był zawsze pełen. Szczególnie popularne, czyli potrzebne, były połączenia z Lubina do Wrocławia. Statystyki byłyby jeszcze lepsze, gdyby nie ograniczenia wprowadzone w związku z epidemią koronawirusa. Od połowy marca do połowy maja frekwencja w naszych pociągach osiągnęła najniższy poziom w historii – informuje.

Wraz ze stopniowym ożywaniem „zamrożonej” przez rząd gospodarki podróżni wracają na dworce, ale powrót ten jest bardzo ostrożny i powolny. Niestety, nie ma szans, by KD choćby zbliżyło się do statystyk ubiegłorocznych, które zamknęły się rekordową liczbą 14 mln pasażerów. Z podobnymi problemami borykają się wszyscy przewoźnicy, łącznie z państwowym PKP Intercity. Na powrót do dawnego rozkładu jazdy ze stacji Lubin trzeba będzie jeszcze poczekać.

źródło: Lubin.pl

Dodaj komentarz