Kilka tysięcy lubinian przybyło dziś do hali sportowo-widowiskowej, by obejrzeć występy gwiazd polskiej sceny kabaretowej. Gromki śmiech i częste oklaski publiczności słychać było od pierwszych chwil spektaklu.
Na scenie pojawiły się zespoły doskonale znane z telewizyjnych programów i plenerowych imprez. W roli konferansjerów wystąpili artyści z Kabaretu Skeczów Męczących, którym towarzyszyli przyjaciele z Kabaretu Moralnego Niepokoju, Nowaki, Paranienormalni i Ireneusz Krosny.
– Swoją karierę zaczynałem od występów w szkołach, między innymi w Lubinie – opowiada najsłynniejszy mim w Polsce. – Sądzę, że niektórzy z widzów, którzy dziś przyszli na nasz spektakl, mogą mnie pamiętać jeszcze z tamtych czasów
Aby wystąpić przed lubińską publicznością, artyści musieli pokonać długą drogę. Dzień wcześniej występowali… w Olsztynie. Mimo przejechania ponad 600 kilometrów zaprezentowali najwyższy kunszt sceniczny. Rozlegający się raz po raz śmiech były dowodem, że satyrycy doskonale trafili w gusta lubińskiej publiczności. Dobrze opracowany żart potrafi jednak rozbawić nie tylko widzów. Zdarza się, że śmiać zaczynają się sami artyści.
– Czasem specjalnie zmieniamy coś w trakcie spektaklu, żeby przełamać rutynę – mówi Marcin Szczurkiewicz z Kabaretu Skeczów Męczących. – A nic tak nie cieszy, jak widok kolegi, który ma pod górkę – żartuje.
Przedstawienie w Lubinie było zwieńczeniem ogólnopolskiej trasy Polskiej Nocy Kabaretowej. Ta impreza już od pięciu lat odwiedza różne miasta i bawi tysiące widzów. Gwiazdy wrócą teraz do domów, by odpocząć przed grudniowymi spektaklami dla Polaków mieszkających w Anglii i Irlandii.
JD