LEGNICA. O wyższości samotności. Miał być Google, został Gogol

IMG_9651Reżyserska zapowiedź umiejscowienia dziewiętnastowiecznego „Ożenku” w czasach portali randkowych i doskonale prosperującego przemysłu ślubnego, okazuje się jedynie chwytem marketingowym. W Gogolu Piotra Cieplaka trudno doszukać się odniesień do współczesnych narzędzi matrymonialnych. Obiecany klub samotnych serc przypomina raczej tancbudę z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, a szefowie przybytku parę prowadzącą kursy tańca towarzyskiego dla absolutnie niezaawansowanych.

Przez pierwsze dwa kwadranse premierowej odsłony, publiczność pokłada się ze śmiechu. Głupkowate panny na wydaniu i równie nierozgarnięci kawalerowie – zgodnie z reżyserskim zamysłem – rozbawiają publikę do łez, której z oczywistych względów trudno się identyfikować z bohaterami. Z czasem jednak wesołość na widowni słabnie. Robi się gorzko, bo i jakby bardziej swojsko.

IMG_9685W legnickim „Ożenku” singiel ma albo głos kastrata, albo fryzurę na tzw. pożyczkę. Nosi niechlujnie opadające spodnie lub w najlepszym przypadku jest parodią kowboja. I wśród takich oto indywiduów mają szukać kandydatów na mężów singielki. Wszystkie niezbyt lotne, niektóre uzależnione od alkoholu lub papierosów niczym filmowa Bridget Jones. Alternatywą może być jedynie owdowiała mitomanka, ale ta jest przynajmniej seksowna.

Piotrowi Cieplakowi, co podkreśla, zależy na przypomnieniu o odwiecznym paradoksie, polegającym na lęku przed samotnością i stałym związkiem zarazem. Sądząc po reakcji widzów, zabieg ten się udaje. U Gogola tytułowy ożenek kończy się ucieczką pana młodego przez okno. U Cieplaka w otchłań lecą wszyscy: panny i kawalerowie. Niczym samobójcy wyskakują z wysokiego piętra, choć nad nimi lazurowe niebo. Dokładnie takie, jak na fotografiach z egzotycznych podróży poślubnych, obowiązkowo i masowo zamieszczanych na Facebooku.

IMG_9616„Ożenek” Cieplaka pozostawia duży niedosyt. Reżyserski zachwyt nad doskonałością zespołu, niestety nie ma właściwego odzwierciedlenia na scenie. Po prostu, nie daje aktorom możliwości pokazania tych wszystkich umiejętności. Postać Agafii Tichonownej, panny na wydaniu, rozpisał na dziewięć osób. Zważywszy na rosnącą populację singli, zamysł bardzo ciekawy, tylko nie do końca wykorzystany. Efekt byłby zapewne lepszy, gdyby bohaterki nie musiały być jednakowo niedorzeczne.

Zawiedzie się ten, kto będzie szukał w legnickim „Ożenku” odniesień do współczesnych problemów matrymonialnych. Zabrakło tu nie tylko nawiązań do rzeczonych portali randkowych. Nie ma też słowa chociażby o tym, że dziś ślub staje się ważniejszy dla par homoseksualnych, bo te hetero częściej łączy wspólny kredyt – jak bank da – z gwarancją na 35 lat.

tortFinałowa scena może się jednak odnosić do aktualnych tendencji wieszczących, że małżeństwo staje się anachronizmem, a sam ślub jedynie fasadą. Pretekstem do szumnego spotkania w szerszym gronie, po którym pozornie szczęśliwych nowożeńców i tak czeka powrót do solowych rytuałów i – być może nie tylko z przyzwyczajenia – osobnych sypialni.

Galeria zdjęć z próby prasowej Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy, Rynek 39. Premiera: 5 kwietnia 2014. Spektakle: 8-11 i 15-16 kwietnia o godz. 11 oraz 11-13 kwietnia o godz. 19 (bilet normalny 27 zł, ulgowy 16 zł).

JOM

Dodaj komentarz