LEGNICA. Ikonowicz – figowy listek lewicy

IMG_5503– W tym kraju nie ma lewicy, a ja jestem takim listkiem figowym – mówi o sobie Piotr Ikonowicz, lider Ruchu Sprawiedliwości Społecznej, który w piątkowy wieczór spotkał się z garstką legniczan. Na sali było więcej dziennikarzy niż słuchaczy znanego lewicowca. Przyszli go posłuchać m.in. szefowie lokalnych struktur partyjnych: Michał Huzarski z SLD oraz Kazimierz Burtny z PSL.

Zdaniem Piotra Ikonowicza, w Polsce partie polityczne kończą się tam, gdzie się kończą etaty, podobnie zresztą, jak kolektory ścieków. – Członkowie wszystkich naszych partii politycznych zmieściliby się razem na stadionie Narodowym, a i tak zostałoby jeszcze dużo wolnych miejsc – tłumaczy obrazowo, jak niewielu ludzi decyduje o losach całego kraju.

IMG_5482– Jest możliwość, by większość wygrała wybory – przekonuje. – W naszym systemie wielu ludzi uważa jednak, że nic się nie da zmienić. Dla nich udział w wyborach to ceremoniał, tak jak uczestnictwo we mszy kościelnej. To rodzaj hołdu dla polityków i wybór tych, którzy będą nas teraz gnębić, znów podniosą podatki – wylicza.

Lider Ruchu Sprawiedliwości Społecznej uważa, że najgorzej sytuacja wygląda w samorządach, gdzie władzę jest najtrudniej zmienić. Ludzie nie chcą głosować na nowych kandydatów, bo obawiają się, że inna władza odbierze im etaty. Za przykład podał gospodarza Nowej Soli, Wadima Tyszkiewicza, który jest właśnie takim „panem i władcą”, ponieważ decyduje nie tylko o obsadzie miejsc pracy w mieście, ale także w Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Dla Ikonowicza są to „strefy specjalnego wyzysku”.

IMG_5474Były poseł ubolewał, że dziś żadna partia nie jest w stanie głośno przyznać, że „czas już skończyć z prywatyzacją”, czego – jak wynika z dostępnych mu badań – domaga się społeczeństwo. Ikonowicz odniósł się także do niedawnych protestów górników. Jego zdaniem rząd się przestraszył „drugiego Sierpnia”, bo do górników zaczęli dołączać nauczyciele, pocztowcy czy pielęgniarki.

– Kiedyś poszczególne branże wypracowywały sobie konkretne uprawnienia, które dziś się nazywa przywilejami i wzajemnie napuszcza na siebie ludzi – mówi Ikonowicz, który przekonuje, że Główny Urząd Statystyczny zataja przed Polakami dane, nie ujawniając np., że więcej ludzi ginie w wypadkach przy pracy niż drogowych oraz celowo nie podaje, ile wydajemy na spłatę pożyczek i kredytów i jaki jest bilans zajęć komorniczych.

Liderowi RSS towarzyszyła żona Agata Nosal-Ikonowicz. W ostatnich wyborach samorządowych, jako jedna z jedenastu kandydatów, bezskutecznie ubiegała się o fotel prezydenta Warszawy.

JOM

Dodaj komentarz