Dwa strażackie zastępy interweniowały dziś po zgłoszeniu obecności tlenku węgla w jednym z mieszkań przy ul. Wrocławskiej. Na szczęście stężenie czadu było niewielkie, ale – jak przypominają legniccy pożarnicy – wchodzimy w okres, gdy podobnych interwencji będzie coraz więcej. I wyliczają, jak ustrzec się przed tragedią.
– Zostaliśmy wezwani do budynku, gdzie strażacy potwierdzili stężenie tlenku węgla. Czynności polegały na sprawdzeniu miernikiem czy jest on obecny w całym mieszkaniu. Okazało się, że dotyczyło to tylko jednego z pomieszczeń. Na szczęście nie było zagrożenia dla mieszkańców. Prawdopodobną przyczyną była niedrożność przewodów kominowych – relacjonuje sekcyjny Kacper Czyżewski z legnickiej straży pożarnej.
Dzisiejsza interwencja zakończyła się szczęśliwie dla lokatorów, którzy wezwali strażaków, zaniepokojeni wskazaniami czujników zamontowanych w mieszkaniu. Pomiar wyniósł 20 ppm. Aby była mowa o realnym zagrożeniu zdrowia i życia, musiałoby ono być nawet 10-krotnie wyższe. W takich okolicznościach narażeni na niebezpieczeństwo mogą już po kilku godzinach zauważyć pierwsze objawy. Jakie?
– Początkowo to ból i zawroty głowy, nudności, złe samopoczucie. To podstawa do podejrzeń, że w naszym domu ulatnia się czad. Jeśli nie zareagujemy w porę, możemy stracić przytomność. Jest bezwonny i bezbarwny więc nie zauważymy go – przypomina st. ktp. Marcin Swenderski, rzecznik prasowy PSP w Legnicy. I apeluje do mieszkańców: – Nie zamykajmy szczelnie swoich mieszkań, musimy zwrócić uwagę na poprawne funkcjonowanie wentylacji grawitacyjnej. Nie zatykajmy kratek wentylacyjnych, a jeśli wymieniliśmy okna na plastikowe, korzystajmy z elementów, umożliwiających ich rozszczelnienie. Jeśli w łazience używamy piecyków gazowych, zadbajmy, by urządzenia miały aktualny przegląd.
W okresie zimowym interwencje związane z występowaniem tlenku węgla to dla strażaków codzienność. Od stycznia br. w Legnicy 30 razy brali udział w akcji w przypadku potwierdzonej obecności czadu, 11 interwencji dotyczyło pożarów sadzy w przewodach kominowych. 17 razy wyjeżdżali na wezwanie dotyczące zadymienia spowodowanego nieszczelnością przewodów kominowych. Na te ostatnie pożarnicy zwracają szczególną uwagę.
– To jedno z najpoważniejszych zagrożeń, bo rozpalając w piecu możemy zatruć osoby, które mieszkają np. dwie kondygnacje wyżej. Nie będziemy sobie nawet zdawać sprawy z tego, że coś jest nie tak, a nasi sąsiedzi mogą w tym czasie walczyć o życie – uczula st. kpt. Swenderski.