Kto wreszcie postawi plombę na Basztowej?

Złotoryja Basztowa plomba (1)Urząd Miasta w Złotoryi sprzeda działkę, którą siedem lat temu w kontrowersyjnych okolicznościach odebrał miejscowemu piekarzowi.

301 tys. zł – to cena wywoławcza nieruchomości przy ul. Basztowej 4, w zabytkowym staromiejskim centrum, nieopodal Rynku, przy najbardziej ruchliwym deptaku w Złotoryi. Miasto jest gotowe oddać ją w wieczyste użytkowanie już za 15 procent tej sumy, ale stawia inwestorowi twarde warunki. Nabywca działki będzie musiał w ciągu roku od podpisania aktu notarialnego rozpocząć, a w ciągu pięciu lat zakończyć na niej budowę plomby. Budynek ma mieć dwie kondygnacje, poddasze i elewację nawiązującą charakterem do sąsiadujących z nim dziewiętnastowiecznych kamieniczek. W ratuszu trwają przygotowania do ogłoszenia przetargu. Najprawdopodobniej dojdzie do niego w marcu.

Dokładnie taką samą kamienicę – dwukondygnacyjną, z elewacją zdobioną piaskowcem i czerwonym ceramicznym dachem – próbował przed kilkoma laty wybudować pod tym adresem miejscowy piekarz Grzegorz Baran. W środku miał się mieścić międzynarodowy ośrodek szkolenia piekarzy i cukierników, z multimedialną salą konferencyjną i miejscami noclegowymi dla 20-30 osób. W 2004 roku przedsiębiorca odkupił prawo użytkowania wieczystego do działki na ul. Basztowej. Umowa zobowiązywała go, by do stycznia 2010 roku zakończył budowę plomby. Inwestycja okazała się problematyczna ze względu na samowolę budowlaną parafii Najświętszej Marii Panny, która stawiając po sąsiedzku plebanię naruszyła granice działek. Im głośniej Baran domagał się od proboszcza respektowania prawa, tym więcej kłód pod nogi rzucali mu podlegli burmistrzowi urzędnicy.

Nie mogąc zmusić parafii do rozebrania wystającej poza obręb więźby dachowej, Baran musiał wycofać złożony już w starostwie wniosek o pozwolenie na budowę i przeprojektować swoją kamienicę. W nowej wersji jej elewacja zachodnia została cofnięta o około cztery metry, ze względu na plebanię. Na utarczkach z plebanią i urzędnikami uciekło piekarzowi kilkanaście miesięcy. Ale od 2008 roku był gotów rozpocząć i – jak twierdzi – w ciągu ośmiu miesięcy zakończyć prace budowlane. Miał zbadany grunt, zatwierdzony przez konserwatora zabytków projekt, w starostwie leżał komplet dokumentów potrzebnych do uzyskania zezwolenia na budowę.

Skonfliktowany z Grzegorzem Baranem burmistrz Ireneusz Żurawski nie dał mu szansy. Na siedem miesięcy przed wyznaczonym w umowie terminem zakończenia budowy wystąpił o zwrot działki i po dwóch latach bojów w sądzie postawił na swoim.

Dopiero w ubiegłym roku piekarz odzyskał część z utopionych na Basztowej 4 pieniędzy. Legnicki sąd nakazał miastu, by wypłaciło mu około 300 tys. zł odszkodowania za przerwaną inwestycję. Piekarz zamierza jeszcze dochodzić kilkuset tysięcy złotych zadośćuczynienia z tytułu utraconych korzyści. Do przetargu na wieczyste użytkowanie działki przy ul. Basztowej raczej już nie stanie.

Dodaj komentarz