Wysokie ceny węgla i kłopoty z dostępnością spowodowały ogromne zainteresowanie drewnem opałowym. Jaworscy policjanci zatrzymali 36-letniego mieszkańca Bolkowa, który wyciął łącznie 59 sztuk różnych gatunków drzew. Część drewna sprzedał, a część spalił w swoim piecu. Okazuję się, że to nie pojedynczy przypadek kradzieży drewna. W ostatnich miesiącach takie kradzieże bardzo się nasiliły.
Mieszkaniec gminy Bolków, podczas wykonywania prac polowych, odkrył ślady świeżo ściętych drzew na należącym do niego terenie.
– Jak się okazało, nieznany sprawca wyciął 23 jesiony oraz 18 brzóz z terenu jego prywatnej posesji graniczącej bezpośrednio z polem. To nie jedyne drzewa jakie „zniknęły” z tej okolicy. Sprawca wyciął także 18 dębów rosnących na terenie leśnym należącym do gminy Bolków – informuje Ewa Kluczyńska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Jaworze.
Na miejscu policjanci przeprowadzili oględziny miejsca nielegalnej wycinki, zabezpieczyli ślady in przesłuchali świadków. Śledztwo doprowadziło ich do 36-letniego mieszkańca gminy Bolków.
– Złodziej przyznał się do ogłoszonego mu zarzutu, a w swoich wyjaśnieniach tłumaczył, że chciał w ten sposób dorobić i sprzedał skradzione drzewo przypadkowym osobom na opał. Część wyciętych nielegalnie drzew 36-latek pociął dla siebie i zdążył już spalić je w swoim kominku – dodaje Kluczyńska.
Okazuje się, że to nie pierwszy taki przypadek w naszym regionie. Norbert Wende, rzecznik prasowy Nadleśnictwa Lubin przyznaje, że w ciągu ostatnich miesięcy kradzież drewna bardzo się nasiliła. Ginie głównie drewno stosowe, czyli takie, które leśnicy przygotowują do wywozu i sprzedaży. Nieznani sprawcy podjeżdżają i zabierają je z gotowych stosów.
– Tylko w dwóch ostatnich miesiącach – we wrześniu i kończącym się październiku – liczba takich przypadków zrównała się z liczbą przypadków, jakie odnotowaliśmy w całym 2021 roku. Ginie drewno stosowe, czyli takie, które leśnicy przygotowują do wywozu i sprzedaży. Nieznani sprawcy podjeżdżają i zabierają je z gotowych stosów. – Zdarzają się też sytuacje, że wycinane są rosnące wciąż drzewa. Najczęściej dęby i buki – zauważa Norbert Wende, rzecznik prasowy Nadleśnictwa Lubin.
Złodzieje polują na drewno bez względu na porę dnia. Wbrew pozorom, kradzież wcale nie odbywa się nocą. Przyczepki od traktora czy podczepione do samochodu pojawiają się w lasach o różnych porach dnia. Norbert Wende przyznaje, że kilka razy leśnikom zdarzyło się złapać kogoś na gorącym uczynku.
– Staramy się z tym walczyć, jak tylko możemy. Stosujemy monitoring w lesie, to pomaga namierzyć wielu sprawców kradzieży. Dzięki temu wiele osób udaje nam się zatrzymać na gorącym uczynku. Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat wszystkie przypadki, jakie zostały wykryte i skierowane do sądu, zakończyły się ukaraniem sprawcy – podkreśla Wende.
Niewątpliwie, to wysokie ceny węgla i kłopoty z dostępnością spowodowały ogromne zainteresowanie drewnem opałowym. Warto jednak pamiętać o konsekwencjach związanych z kradzieżą drewna. Każdą sprawę kradzieży drewna prowadzi straż leśna, która występuje w roli oskarżyciela. Za wycięcie drzewa w lesie bez pisemnego zezwolenia odpowiemy jak za kradzież mienia, za co grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat więzieni. Możemy również zapłacić karę grzywny razem z nawiązką.