Karol Chum, który oskarża kardynała Henryka Gulbinowicza o molestowanie seksualne, stanął przed duchownym, który w imieniu kurii ma zbadać sprawę. – To było bardzo nieprzyjemne doświadczenie – stwierdził w rozmowie z portalem Tu Wrocław.
Karol Chum (prawdziwe nazwisko Przemysław Kowalczyk) kilka tygodni temu publicznie oskarżył kardynała Henryka Gulbinowicza o molestowanie seksualne. Miało do niego dojść 30 lat temu, gdy wrocławski artysta był uczniem niższego seminarium duchownego w Legnicy. O sprawie pisaliśmy tutaj.
Gdy o sprawie zrobiło się głośno, kuria wrocławska zapewniła, że sprawę chce wyjaśnić. Procedura jest taka, że najpierw osoba, która uważa, że była molestowana przez duchownego, składa zeznanie przed duchownym, który bada takie sprawy. Początkowo Chum nie chciał się na to zgodzić. Mężczyzna uważał, że wystarczy śledztwo prokuratury, która dostała w tej sprawie zawiadomienie. Teraz jednak uznał, że pojedzie też do kurii, żeby nikt nie miał wątpliwości, że chce tylko ustalić prawdę. – Zarzucano mi, że robię tylko cyrk. Pojechałem więc do kurii i opowiedziałem im moją historię – mówi nam Chum.
Zeznania składał około trzy godziny. – To było bardzo nieprzyjemne uczucie. Jestem ofiarą, a nie byłem tak traktowany. Było niesympatycznie, delikatnie mówiąc – opowiada Chum. – Nie rozumiem, po co w ogóle miało miejsce. Nie powiedziałem im nic nowego. Równie dobrze mogłem wysłać do kurii list z opisaniem tego, co się wydarzyło 30 lat temu. Cieszę się, że mam to za sobą – dodaje.
Prawdopodobnie przed duchownym prowadzącym kościelne dochodzenie będzie też przesłuchiwany sam kardynał Gulbinowicz.
źródło: Marcin Torz/TuWrocław.com