Koronawirus: jak opanować zdalną naukę?

Czas epidemii pokazał, że dla wielu ludzi zdalna praca i nauka nie są wcale tak wygodne, jak mogli wcześniej przypuszczać. Szczególnie polscy uczniowie muszą sprostać dużemu wyzwaniu, ponieważ zajęcia prowadzone w całości on-line są dla nich nowością. Taki tryb nauki nie jest łatwy i wymaga – wbrew pozorom – bardzo dużego wysiłku. Do tej pory dom był miejscem odpoczynku i spędzania wolnego czasu, teraz trzeba się w nim zmotywować do pracy. Jak to skutecznie zrobić, radzi prof. Tomasz Grzyb, psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS we Wrocławiu.

Rzeczywistość pokazuje, że edukacja w domowych pieleszach to raczej walka o transfer, dostęp do komputera albo spokój w otoczeniu. Do tego dochodzi stres związany z rosnącymi restrykcjami, który trudno dziś rozładować. Dlatego warunki nauki odgrywają pierwszorzędną rolę.

Przestrzeń do nauki

Na początek trzeba wyznaczenie sobie własne miejsce do nauki, które nie powinno łączyć się z miejscem kojarzącym się z rozrywką. Innymi słowy, miejsce, w którym pójdziemy do szkoły i w którym będzie panował porządek. Do sensownej nauki niezbędne jest wyłączenie social mediów i odsunięcie innych rzeczy, które mogą rozpraszać uwagę.

Warto pamiętać, że przestrzeń do nauki to również tło za nami – nie można o nim myśleć i wstydzić się go podczas połączenia z nauczycielem.

– Organizowaniem przestrzeni jest również ustalenie pewnych reguł w domu, jak dogadanie się z domownikami w kwestii harmonogramu naszej nauki. Trzeba jasno określić, kiedy ja potrzebuję ciszy i spokoju, a kiedy oni. Można wywiesić na drzwiach informację o tym, że łączymy się właśnie z nauczycielem lub po prostu uczymy się i nie chcemy żadnych dystraktorów. Musimy nauczyć się dogadywać ze współlokatorami i dobrze rozporządzać własnym czasem – wskazuje prof. Tomasz Grzyb.

Nie zawsze każdy w domu ma swojego laptopa, więc sytuacja tym bardziej wymaga negocjacji z domownikami. Trzeba bowiem oszacować, ile potrzeba nam czasu na dane zadanie i porównać to z potrzebami pozostałych użytkowników komputera.

Motywacja w czterech ścianach

Do tej pory dom kojarzył się z miejscem, które wypełniają sprawy „po szkole” i „po pracy”, ale zasady stanu epidemii skutecznie zaburzyły ten podział. Bez rutyny, której częścią są wyznaczone, stałe godziny na naukę, rytm dnia będzie zakłócony, a to dodatkowo zaburzy koncentrację i obniży jakość nauki.

– Ustalmy sobie program dnia, np. dwie godziny spędzę nad zadaniami z matematyki, więc potem będę mógł przejść misję w grze. Po obowiązkach niech nastąpią przyjemności. To sensowny system motywacyjny, kiedy zaczynamy siebie nagradzać za wykonaną pracę, a nie za czas na nią poświęcony – podpowiada psycholog. – Warto zaplanować, co chcemy zrobić w określonym czasie. Podzielić materiał na części, ułożyć plan nauki. Bo nie ma nic przyjemniejszego niż odznaczanie rzeczy już wykonanych – dodaje.

Plan pracy jest tym ważniejszy, że podczas pracy nad trudnymi zadaniami włączają się mechanizmy obronne, które polegają na tym, że wolimy coś zawalić, źle zrobić, niż poświęcić na to tyle czasu, ile to naprawdę wymaga.

Dodatkową, ważną kwestią jest zdolność do koncentracji w różnych porach dnia. Są sowy i są skowronki – każdy człowiek ma swój rytm dobowy i jedni lepiej uczą się rano, innym wiedza łatwiej wchodzi do głowy po południu lub nawet wieczorem. To, kiedy najlepiej usiąść do pracy, trzeba zaobserwować samemu, godząc to z rzeczami od nas niezależnymi, jak np. godziny, w których dostępny jest komputer.

Przeciążenie materiałem

Wypracowanie nowej rutyny może potrwać i każdemu zabierze to inny czas. Może być tak, że poprawy wymaga organizacja pracy własnej, a może też zdarzyć się, że nauczyciel przekaże za dużo materiału do nauki.

-300×168.jpg”>-300×168.jpg” alt=”” width=”300″ height=”168″ /> prof. Tomasz Grzyb (fot. SWPS)

Ekspert Uniwersytetu SPWS podkreśla, że w tej dziedzinie nikt nie jest dziś specjalistą – ani uczeń, ani nauczyciel. Wszyscy zostali wrzuceni na głęboką wodę i uczeń nie powinien bać się zgłaszać problemów nauczycielowi.

– Niestety problemy z nauczaniem zdalnym dotykają w największym stopniu tych młodych ludzi, którzy i tak mogli już mieć pewne problemy z nauką. Nie wszystkie dzieci, szczególnie te najmłodsze, dysponują kompetencjami cyfrowymi, które są obecnie potrzebne w nauce zdalnej. To jest największy problem. Dlatego warto sobie wzajemnie pomagać. Jeśli ktoś nie potrafi lub nie może czegoś wydrukować, zeskanować, znaleźć – warto takiej osobie pomóc i ją wesprzeć – radzi prof. Grzyb.

Matura w trudnych czasach

W szczególnie trudnej sytuacji są maturzyści, którzy wciąż nie wiedzą, jak zaplanować naukę pod kątem egzaminów. Nadal nie wiadomo bowiem, czy odbędą się one tradycyjnie w maju czy jednak później.

– Mimo wszystko trzeba zadać sobie pytanie, co z tej niepewności można wyciągnąć. Po co w ogóle się uczymy? Po co nam ta wiedza? Ponieważ nadal nie wiemy, jak będzie wyglądała matura w tym roku od strony technicznej, warto potraktować naukę do niej jak coś, co jest i będzie nam potrzebne – sugeruje ekspert. – Młodzież chce iść na różne studia, więc musi uczyć się odpowiednich rzeczy tak czy inaczej, bez względu na zbliżającą się bądź przesuniętą maturę. Zdobywanie wiedzy w każdy możliwy sposób nigdy nie pójdzie na marne.

Warto podkreślić, że te wskazówki psychologa mogą pomóc w nauce tam, gdzie uczeń ma zapewnione dobre podstawowe warunki życia. Z pewnością nie rozwiążą one problemów wynikających z ubóstwa, wykluczenia cyfrowego czy przemocy w rodzinie.

Dodaj komentarz