Nie milkną echa grupowej skargi, jaka wpłynęła do inspektorów PIP w Legnicy od pracowników chojnowskiego Dolzametu. Jak na ten ruch zareagowali nowi właściciele zakładu z koreańskiej firmy BMC?
O listach od pracowników Dolzametu do Państwowej Inspekcji Pracy w Legnicy pisaliśmy już w środę (Dolzamet znów na cenzurowanym), gdy inspektorzy otworzyli kolejną kopertę. Tym razem była to skarga grupowa podpisana przez prawie 60 osób. Chojnowianie twierdzą, że nie otrzymali pensji za styczeń, ani świadectw pracy oraz że oficjalnie nie zostali nawet poinformowani o fakcie sprzedaży fabryki. Mają pretensje do poprzedniego właściciela. Jak się okazuje, ten wcześniej sam napisał do PIP, by poskarżyć się na… koreańskich inwestorów, którzy kupili Dolzamet. Zapytany o skargi przyznał, że nie przelał pieniędzy na konta pracowników i nie wydał im świadectw pracy. Przekonywał przy tym, że chciał w ten sposób zwrócić uwagę inspektorów na działalność firmy BMC Poland. Jak na jego słowa zareagowali Koreańczycy?
– Rozumiem z waszego artykułu, że pan Mielczarek nie wywiązał się z poprzednich obowiązków. Mogę jedynie potwierdzić, że pracownicy skarżą mi się, że nie otrzymali od pana Mielczarka wynagrodzenia za pracę oraz świadectwa pracy. To jednak problem byłego właściciela i pracowników. BMC Poland nie ma z tym nic wspólnego. To, że pracownicy napisali skargę do Państwowej Inspekcji Pracy jest dobre. Pomoże to wyczyścić atmosferę wokół Dolzametu – przekonuje Dong-Sung Kim, prezes BMC Poland, a zatem nowego właściciela chojnowskiej fabryki łańcuchów.
Jak usłyszeliśmy od szefa zakładu, w firmie trwają obecnie duże porządki. Jej pracownicy wprowadzają nowinki technologiczne, także w celu przygotowania Dolzametu do nowego rodzaju produkcji. Koreańczycy mają już pierwsze zlecenia, które zamierzają realizować w przyszłym roku, o czym także pisaliśmy (Koreańczycy stawiają Dolzamet na nogi).
Jak wielu obecnych pracowników spośród grupy, która poskarżyła się inspektorom pracy będzie uczestniczyć w projekcie? Tego jeszcze nie wiadomo. Niebawem właściciele BMC mają przyjrzeć się ich kwalifikacjom, by ocenić przydatność dla zakładu. Nie oznacza to jednak, że inwestorzy zamierzają zmniejszyć zatrudnienie, tym samym wycofując się z deklaracji ujętych w liście intencyjnym, który w ub.r. trafił do władz Chojnowa.
– W trakcie procesu nabywania nieruchomości rozmawialiśmy jedynie o docelowym poziomie zatrudnienia w firmie BMC – wyjaśnia prezes Dong-Sung Kim.
Panem Mielczarkiem powinna zainteresować się prokuratura a nie PIP. Ciągle zmieniał nazwę firmy tylko po to aby czerpać z tego korzyści majątkowe.Oszukał 60 pracowników a państwo nic nie może zrobić,jakie mamy w tym kraju prawo? Jest na pewno sporo firm i osób które zostały oszukane. Kto wie,może w jego firmie w Brzegu znalezione odpady toksyczne to nie przypadek tylko chęć zarobienia nielegalnie pieniędzy.