– Nie chcę mieszkać z mamą – mówi z płaczem 7-latek i przytula się do taty, Bartosza Kaczmarka. Zgodnie z decyzją głogowskiego sądu, chłopiec ma zostać odebrany ojcu i oddany pod opiekę mamy. Pierwsza próba wykonania decyzji sądu przez kuratora nie powiodła się, bo dziecko wpadło w histerię. Na razie mały pozostał więc z ojcem.
Od czterech lat Bartosz Kaczmarek, pracujący w ścinawskiej policji, walczy bezskutecznie o syna, który mieszka razem z nim. On i mama chłopca nie mogą dojść do porozumienia w sprawie opieki. Początkowo zajmowali się synem na zmianę, jednak w pewnym momencie chłopiec odmówił jeżdżenia do mamy. Każda jej wizyta i próba zabrania przez nią dziecka kończy się krzykiem i płaczem małego. Według słów pana Bartosza, chłopca trzeba zmuszać do tych wizyt, a i tak ucieka.
Mama 7-latka zwróciła się więc do Sądu Rejonowego w Głogowie, a ten zdecydował, że najlepszym rozwiązaniem będzie… odebranie dziecka tacie i oddanie go mamie. W ten sposób chłopiec ma nawiązać bliższy kontakt z mamą.
– Nie, nie pojadę tam – płacze chłopiec. – Nie, nie pójdę, nie chcę. Tam jest niefajnie – zanosi się szlochem, gdy w domu pojawia się kurator. Histeria malucha była tak wielka, że został z ojcem i nie udało się przekazać go matce.
Mama 7-latka zawnioskowała również do sądu, by zmienić chłopcu szkołę.
– Nagle, bez przeprowadzenia rozprawy w Sądzie Rejonowym w Głogowie, podjęto decyzję o tym, żeby dziecku zmienić szkołę na tę w Wołowie, tam gdzie mieszka mama. Od tego wyroku nie można się było odwołać w żaden sposób. Dziecko przyjęło to w tragiczny sposób – mówi Bartosz Kaczmarek.
W nowej szkole ataki histerycznego płaczu małego nie pozwalały na jakiekolwiek nauczanie. Stanęło na tym, że chłopiec przeszedł na nauczanie domowe.
– Chcę, żeby miał kontakt z mamą, żeby to był dobry kontakt. Żeby te relacje były normalne, tak jak to powinno wyglądać, ale nie jak to było do tej pory, że mama przyjeżdża i prosi go, żeby pojechał. W momencie, kiedy dziecko mówi: „Nie, wolę zostać, może się spotkamy innego dnia”, to jest zaraz stanowcza reakcja mamy: „Słuchaj, jeśli nie będziesz jechał, to w końcu ktoś cię siłą zabierze z tego domu i będziesz u mnie musiał mieszkać” – relacjonuje tato chłopca.
Konflikt pomiędzy rodzicami trwa, a w centrum wciąż pozostaje dziecko. Dlaczego w sprawie nie liczy się zdanie chłopca, który przyznaje, że jego największym marzeniem jest by mieszkać z tatą?
Skontaktowaliśmy się z również z mamą chłopca, jednak odmówiła komentarza w tej sprawie.
Z badań GUS wynika, że tylko 4 proc. ojców uzyskuje w Polsce prawo opieki nad dziećmi po rozwodzie. Jak wskazuje rzecznik praw obywatelskich, „tak wielka dysproporcja w przyznawaniu opieki nad dziećmi na korzyść matek może świadczyć o tym, iż sądy kierują się stereotypami, które niekoniecznie są korzystne dla dziecka. Zazwyczaj ojcowie w walce o wykonywanie władzy rodzicielskiej są skazani na niepowodzenie”.