Zarząd KGHM wystąpił do Sądu Najwyższego z wnioskiem o kasację wyroku Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu w sprawie niepowołania związkowców wybranych przez załogę do rady nadzorczej miedziowej spółki. Wydawałoby się, że ubiegłoroczny powrót działaczy do nadzoru po trzech latach sądowej batalii zamknie sprawę, a jednak. – Chcemy wykorzystać całą ścieżkę prawną w sprawie uchwał, które nie istnieją – mówi Anna Osadczuk z departamentu komunikacji KGHM.
W czerwcu 2011 roku wybrani przez załogę związkowcy po raz pierwszy w historii zostali niepowołani do rady nadzorczej KGHM. Miała to być odpowiedź ministra skarbu państwa na udział tychże działaczy w pikiecie przed siedzibą władz spółki, która miała miejsce miesiąc wcześniej. Od tego czasu przez kolejne trzy lata byli oni notorycznie niepowoływani mimo kolejnych wyborów załogi. Związkowcy wielokrotnie w tej sprawie stawali przed sądami różnych instancji. Aż do ubiegłego roku, gdy Sąd Apelacyjny we Wrocławiu orzekł, że – zgodnie z ustawą – wybór pracowników jest wiążący dla akcjonariuszy. Tak też się stało i w czerwcu 2014 roku akcjonariusze zatwierdzili wybór załogi i związkowcy wrócili do nadzoru. Sprawa wydawała się zamknięta.
– Jak widać nie można tej sprawy zostawić. Zarząd uznał, że trzeba walczyć do końca i mimo prawomocnego wyroku sądu apelacyjnego, nie mógł pogodzić się z tym, że minister skarbu państwa złamał ustawę o prywatyzacji i komercjalizacji przedsiębiorstw i przez trzy lata nie powoływał przedstawicieli załogi do rady nadzorczej – komentuje Józef Czyczerski, przewodniczący SKGRM NSZZ „Solidarność”.
Zarząd KGHM wystąpił do Sądu Najwyższego z wnioskiem o kasację wyroku Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, na mocy którego związkowcy zostali przywróceni do nadzoru.
– Generalnie spółka chciałaby wykorzystać całą ścieżkę prawną w danym sporze. Tak naprawdę zależy nam na tym, by wyjaśnić sprawę podejmowania i zaskarżania uchwał negatywnych. Walne zgromadzenie w rzeczywistości nie podjęło uchwały, która została zaskarżona i w sprawie której zapadł wyrok, a że walne zgromadzenie nie może występować jako strona w tym sporze, dlatego została nią spółka – tłumaczy Anna Osadczuk z departamentu PR KGHM, która zapewniła również, że władzom nie zależy na tym, by związkowcy znaleźli się ponownie poza radą nadzorczą.
Z taką argumentacją nie zgadza się szef miedziowej Solidarności.
– Myślę, że jest to tylko dorabianie kolejnej hipotezy do działań pana prezesa Wirtha, który od samego początku nie chciał przedstawicieli załogi w radzie nadzorczej. A opowiadanie, że trzeba wyczerpać całą drogę, można śmiało włożyć między bajki – mówi Czyczerski.
Posiedzenie sądu najwyższego w tej sprawie zaplanowano na 3 czerwca.
Zobacz także: