KGHM. Górnicy będą pracować inaczej?

– Brakuje masek, ładują po 40 osób do klatki, na łaźniach ramię w ramię stoi nas po 300-400 osób. Gdzie tu jest jakieś bezpieczeństwo? Czy kogoś w ogóle obchodzi nasze zdrowie i życie? – denerwuje się jeden z górników z ZG Rudna, który dziś przed południem zadzwonił do naszej redakcji. Podobnych sygnałów dostajemy coraz więcej. – Mąż zwyczajnie boi się chodzić do pracy. Nigdy nie wiemy czy nie przyniesie nam czegoś do domu – martwi się żona innego górnika.

KGHM to ogromny zakład pracy, zatrudniający kilkanaście tysięcy osób, nic więc dziwnego, że załoga obawia się koronawirusa. Im więcej osób, tym ryzyko zakażenia jest większe. Wśród górników pojawiło się już podejrzenie zakażenia, jeden z górników wyjechał z gorączką, ale badanie nie potwierdziło obecności wirusa w jego organizmie. Na ten moment nie potwierdzono go u żadnego mieszkańca naszego powiatu. Ale to załogi nie przekonuje. – A co jeśli ktoś jest chory, ale przechodzi to bezobjawowo? A jeśli zarazi mnie i ja akurat zachoruję? Ja nie wiem z kim widział się ostatnio mój kolega – zauważa inny z pracowników.

Górników nie przekonują też zasady wprowadzone przez pracodawcę – maski ochronne, które mogą pobrać ze specjalnej szafy, płyny dezynfekujące, ograniczenie liczby osób w klatce podczas zjazdu na dół. Szczegółowo pisaliśmy o tym TUTAJ.

Co więcej, załoga twierdzi, że te rozwiązania w ogóle nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. – Tych masek brakuje, tzn. są szafy, ale puste – zapewnia nas górnik z ZG Rudna. – Klatki są przepełnione, kombinat wygaduje jakieś bzdury. Mają gdzieś nasze bezpieczeństwo – uważa.

Do naszej redakcji dotarła też informacja, że od przyszłego tygodnia zmienią się zasady pracy pod ziemią i niektórzy górnicy zaczną teraz pracę w nowym, 12-godzinnym systemie. Takie rozwiązania zastosował ostatnio Zespół Elektrociepłowni Wrocławski Kongregacja. Oprócz wspomnianego 12-godzinnego systemu, pracownicy elektrociepłowni zostaną też zakwaterowani przy zakładzie. Wszystko po to, aby zagwarantować niezakłóconą produkcję ciepła i energii elektrycznej.

KGHM nie odnosi się na razie do tych doniesień.

Nieoficjalnie mówi się, że górnicy mają – póki co – pracować na tych samych zasadach, co wcześniej. A zmiany będą dotyczyć wyłącznie ratowników z jednostki z Sobinie. Mieliby oni 2-tygodniowe dyżury, a ich jednostka przez te dwa tygodnie byłaby zamknięta dla osób z zewnątrz.

Trzeba jednak pamiętać, że sytuacja związana z koronawirusem jest bardzo dynamiczna. Codziennie pojawiają się nowe zakażenia, rząd wydaje też nowe zalecenia i obostrzenia, może się więc okazać, że kolejne będą dotyczyć właśnie zakładów pracy. Wtedy zmiany mogą się okazać niezbędne.

Źródło: Lubin.pl

Dodaj komentarz