Górnicy nie byli pijani, ale jeden zażył narkotyki

Górnicy nie byli pijani – alkohol, który wykryto w ich organizmie, wytworzył się już po ich śmierci. Jeden z nich był jednak pod wpływem narkotyków – takie są wyniki prokuratorskiego śledztwa w sprawie tragedii w ZG Rudna, kiedy w listopadzie 2016 roku pod ziemią zginęło aż ośmiu górników.

– To największa tragedia górnicza w historii KGHM w ciągu 55 lat – takie opinie słyszeliśmy z ust prezesów i dyrektorów z Polskiej Miedzi. W wyniku wstrząsu górotworu pod ziemią zginęło aż ośmiu górników – najmłodszy miał 23 lata, kilka miesięcy wcześniej zaczął pracę w kopalni, najstarszy miał 50 lat.

Zarówno Wyższy Urząd Górniczy, jak i prokuratura, od razy zajęli się ustaleniem przyczyn tej katastrofy. W międzyczasie do mediów wypłynęła informacja, że w organizmach ofiar tej tragedii wykryto alkohol i narkotyki. Opinia społeczna była oburzona, KGHM jeszcze dokładniej zaczął sprawdzać swoich pracowników na bramkach, czyli tuż przed zjazdem pod ziemię. Śledczy zwrócili się do Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu o wydanie opinii, która dałaby odpowiedź na pytanie czy stwierdzony u trzech ofiar katastrofy alkohol był pochodzenia endogennego czy też wynikał ze spożycia tego alkoholu przed zdarzeniem?

Ta opinia jest już gotowa. – Na podstawie wyników badań pobranego materiału biologicznego, na podstawie warunków panujących na miejscu zdarzenia; czasu, jaki upłynął od momentu wstrząsu do wydobycia ciał na powierzchnię, a także czasu od pobrania tego materiału do badań o raz ich wykonania, biegli uznali, że wyniki stężeń alkoholu u trzech ofiar tej katastrofy są skutkiem wytworzenia alkoholu endogennego, a nie spożycia tego alkoholu przed zdarzeniem – podkreśla Lidia Tkaczyszyn, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy. – Zdaniem biegłych mamy tu do czynienia z alkoholem endogennym, który powstał w wyniku procesów chemicznych, zaistniałych po śmierci tych osób – dodaje.

Opinia jednoznacznie wskazuje jednak, że jeden z górników, który zginął, był pod wpływem narkotyków. – W zakresie stwierdzonych u jednego z pokrzywdzonych narkotyków, prokurator ocenił zgromadzony materiał dowodowy jako jednoznacznie wskazujący na tę okoliczność i nie zasięgał tutaj opinii dodatkowej, przy czym jest to nieznaczna ilość narkotyków – zaznacza prokurator Tkaczyszyn.

Co na to KGHM? Pełniący obowiązki prezesa Polskiej Miedzi Rafał Pawełczak nie chce komentować tych informacji i zapewnia, że spółka przygotuje w tej sprawie komunikat dla mediów. – W każdym razie podtrzymujemy kwestie związane z zachowaniem pełnego bezpieczeństwa w kopalniach i hutach i pod tym względem zarząd absolutnie panuje nad sytuacją. Kwestia bezpieczeństwa naszych pracowników cały czas jest dla nas priorytetowa. Nadal przeprowadzane są kontrole wśród pracowników – zapewnia Pawełczak.

Śledztwo w sprawie tragedii w ZG Rudna jest obecnie na etapie zaawansowanym. – Ma ono obszerny i skomplikowany charakter, prokuratorzy przeprowadzili już większość z zaplanowanych dowodów. Obecnie oczekujemy na opinię powołanego biegłego z zakresu górnictwa, geologii i sejsmologii oraz bezpieczeństwa i higieny pracy i wypadków pod ziemią. Po uzyskaniu tej opinii prokurator dokona prawno-karnej oceny tego zdarzenia i prawdopodobnie będzie to już materiał kompletny – wyjaśnia Lida Tkaczyszyn, dodając, że wspomniana opinia ma być gotowa do końca lipca.

Śledczy czekają też na opinię, która pozwoli odpowiedzieć na pytanie czy budowa infrastruktury w kopalni, a następnie wydobycie i dozór były prawidłowe i czy nie przyczyniły się do spowodowania tego zbiorowego, śmiertelnego wypadku przy pracy? – Należy też odpowiedzieć na pytanie czy przy takim poziomie aktywności górotworu można było wykonywać prace? W tym zakresie także oczekujemy na opinię biegłego z zakresu geologii i sejsmologii – dodaje rzeczniczka prokuratury.

Dodajmy, że śledztwo w sprawie tragedii w ZG Rudna zostało przedłużone do 30 listopada.

Dodaj komentarz