GMINA LUBIN. Radni się kłócą, a cierpią dzieci (AKTUALIZACJA, WIDEO)

gmina paraliż

Kolejny pakiet uchwał dotyczących oświaty w gminie Lubin wywołał na ostatniej sesji prawdziwą burzę. Dotyczył porozumienia z miastem i utworzenia nowych obwodów w gminie, uwzględniających gimnazja miejskie. Projekty te stały się punktem zapalnym dla opozycji, jak i niektórych rodziców gminnych gimnazjalistów, którzy ponownie poruszyli temat likwidacji placówki.

Tym razem gminni rajcy mieli rozważyć propozycję porozumienia z miastem dotyczącego wprowadzenia nowych obwodów uwzględniających gimnazja miejskie, jak i udostępnienia przez miasto nowych pomieszczeń na potrzeby gminnego gimnazjum. Grupa radnych, przy wsparciu niektórych rodziców gminnych gimnazjalistów uznała to za zamach na funkcjonowanie ich szkoły, a nawet samą demokrację.

– Tworzenie obwodów jest zamachem na wolność mieszkańców i wolność wyboru – grzmiała Barbara Skórzewska, przewodnicząca Komisji Oświaty Rady Gminy Lubin.

– Błędnym jest zapis dotyczący obwodów. Obwód na chwilę obecną istnieje. Szkołą obwodową dla gminy wiejskiej jest Gimnazjum w Lubinie. Wystarczyłaby deklaracja, że dzieci z gminy będą mogły uczyć się w szkołach miejskich. Tymczasem obwody zamykają dzieciom możliwość swobodnego wyboru – twierdziła Monika Bartosiewicz-Madziarz, przewodnicząca Rady Rodziców przy Gminnym Gimnazjum w Lubinie.

– Każdy uczeń, tak szkoły podstawowej, jak i gimnazjalnej, ma prawo ubiegać się o przyjęcie do dowolnie wybranej szkoły. Niezależnie, na terenie jakiej gminy ta placówka się znajduje. Inną kwestią jest to, czy zostanie on do tej szkoły przyjęty. Obowiązek przyjęcia go ma natomiast szkoła obwodowa. Każda szkoła prowadzona przez jednostkę samorządu terytorialnego musi mieć określony taki obwód. Takie jest prawo – tłumaczyła Barbara Tórz, kierownik Referatu Oświaty i Kultury Urzędu Gminy Lubin.

Dyskusja nad jednym projektem trwała dwie godziny. Debata się przedłużała, a radni nawzajem obrzucali się błotem. Tymczasem przewodniczący Roman Komarnicki, biernie wszystkiemu się przyglądał. W pewnym momencie też nie wiadomo, już było, o jakich kwestiach rozmawiają radni.

– Trudno mi w tej chwili powiedzieć o co chodzi. Mam czasami takie wrażeni, że druga strona mówi: „nie, bo nie” i zawsze wyciąga, jakieś sprawy, czy są dobre czy nie. Nie potrafi z nami merytorycznie rozmawiać – powiedziała Sylwia Pęczkowicz-Kuduk, radna Rady Gminy Lubin.

Mimo, że projekty uchwał dotyczyły porozumienia międzygminnego o zasadach współpracy w zakresie obowiązku szkolnego dzieci, ustalenia kryteriów postępowania rekrutacyjnego do klas pierwszych szkół podstawowych i gimnazjum w gminie oraz ustalenia sieci publicznych szkół podstawowych i gimnazjów w gminie i określenia ich obwodów, to jednak na plan główny wysunęła się po raz kolejny kwestia likwidacji gminnego gimnazjum.

– Śmiem twierdzić, że to jest jawne działanie na niekorzyść gminnego gimnazjum – mówił radny Robert Piekut.

Problem likwidacji szkoły odbija się – jak zresztą zauważyła jedna z radnych – na samych gimnazjalistach.

– Przychodzą dzieci do domu roztrzęsione, zapłakane bo np. przewodnicząca rady rodziców znów rozdała im jakieś ulotki na temat likwidacji szkoły – mówi Sylwia Pęczkowicz-Kuduk.

Ostatecznie jednym głosem Rada Gminy Lubin nie zgodziła się na umowę z miastem. – Wydzierżawienie nam przez miasto pomieszczeń pod potrzeby gminnego gimnazjum było uwarunkowane podpisaniem porozumienia. Może się okazać, że dwa i pół miesiąca przed rozpoczęciem roku szkolnego nie mamy obiektu dla gimnazjum – mówi Tadeusz Kielan, wójt Gminy Lubin.  

Zobacz także: 

 

Dodaj komentarz